Dr Marek Kawa i redaktor Bogusław Mrukot o prawyborach do wyborów na prezydenta
- Demokracja amerykańska liczy sobie prawie 300 lat i są to procedury bardzo scementowane. One wrosły w oparciu o pewną myśl z 18 wieku, że nie do końca należy ufać ludzkiej naturze – mówił dr Marek Kawa, amerykanista pytany o idee organizowania prawyborów prezydenckich.
- Ludzka natura jest egoistyczna zawsze musi kierować się swoim interesem. W tym dwupartyjnym systemie Demokratów i Republikanów chciano zostawić taki bufor bezpieczeństwa, który polega na kontrolowaniu kandydatów czy to na prezydenta czy to do Kongresu, kontrolowanie przez delegatów i wyborców – tłumaczył dr Kawa.
Nasz gość przypomniał, że w Ameryce nie decydują bezpośrednio wyborcy tylko kolegium rektorskie. – To delegaci, którzy jak sama nazwa wskazuje są delegowani na dwie wielkie konwencje tuż przed wyborami prezydenckimi i to de facto oni są zobligowani przez odpowiednie okręgi polityczne.
Doktora Kawę pytaliśmy czy taki system sprawdziłby się w Polsce, choć nie da się ukryć, że niektóre partie próbują jak np. Platforma Obywatelska czy Konfederacja. – Raczej nie, a to dlatego, że mamy inną mentalność. W Ameryce wyborcy się rejestrują i ten system odbywa się rok przed wyborami podczas tzw. super Tueasday. Wyobraźmy sobie, że w Polsce wyborca musi się zadeklarować rok przed wyborami, że będzie głosować na jakąś partię. To jest już też element homo sovieticus, gdzie raczej nie było wskazane, żeby się do tego przyznawać. Do dziś jest taka poprawność polityczna nad czym ubolewam – mówił dr Kawa.