Marzena Kazin, sekretarz Starostwa Powiatowego w Opolu – Jesteśmy zadowoleni z tegorocznego naboru do naszych szkół, ale nie wydaje mi się, żebyśmy jakoś szczególnie skorzystali z reformy i naboru podwójnego rocznika. Proszę pamiętać, że przy trzech naszych szkołach prowadziliśmy gimnazja i w wyniku reformy tych gimnazjalistów straciliśmy. Ale mamy inne atuty, przede wszystkim ofertę, którą są zainteresowane także uczniowie spoza naszego regionu, którzy szukają szkoły sportowej czy mundurowej. A ponieważ mamy też działające przez siedem dni w tygodniu internaty w Prószkowie i Tułowicach, na brak chętnych nie narzekamy. Oczywiście musimy realizować ze szkołami w Opolu, ale proszę pamiętać, że są uczniowie, którzy nie chcą tracić codziennie dwóch godzin na dojazdy i wolą się uczyć w naszych szkołach powiatowych. Bo one są naprawdę dobre, co potwierdzają wyniki egzaminów – mówiła w „Poglądach i osądach” Marzena Kazin, sekretarz Starostwa Powiatowego w Opolu.
Nasz gość przyznaje jednak, że w ostatnich latach wiele szkół musiało praktycznie wymyślić się od nowa. Pomologia w Prószkowie, legendarne technikum ogrodnicze, przeżywało prawdziwe oblężenie w czasach PRL, gdy tak zwany „badylarz” był symbolem sukcesu. Dziś działa nadal, ale zainteresowania akurat tym kierunkiem nie ma.
– Ogrodnictwo to ciężki zawód i może wszyscy uznali, że taniej ściągnąć produkty z Holandii – mówi nasz gość.
Dlatego dziś Prószków kojarzy się przede wszystkim z klasami sportowymi i mundurowymi (w tym strażackimi). A także uczniami z Ukrainy, którzy w tym roku po raz pierwszy przystąpią do matury.
– To było dla nich ciężkie doświadczenie: zaczynali jako 15-latkowie, którzy przyjeżdżali we wrześniu a do domu wracali dopiero na Boże Narodzenie – mówi nasz gość.
Zespół Szkół w Ozimku, kiedyś jednoznacznie kojarzony z hutnictwem, dziś zajmuje wysokie miejsca w rankingach dzięki klasom informatycznym. W Tułowicach do klas leśników dołączyły klasy wojskowe.
Jak mówi nasz gość, opolski powiat dotuje także dwie szkoły niepubliczne: zespół szkół w Kup, do którego chodzą uczniowie z autyzmem, a także zespół szkół w Stobrawie przeznaczony dla tak zwanych trudnych dziewcząt.
– Czy subwencja wystarcza? Oczywiście, że nie, musimy dołożyć ponad 20 procent. Ale to inwestycja w naszą wspólną przyszłość – mówi nam sekretarz Kazin.