Rozmowa z Iwoną Zyman i ks. dr. Arnoldem Drechslerem o wynikach kontroli nad opieką paliatywną i hospicyjną w regionie
- Nasza kontrola wykazała, że nie wszyscy potrzebujący mają w kraju dostęp do opieki paliatywnej i hospicyjnej. Z ludzkiego punktu widzenia była to ciężka kontrola, bardzo emocjonalna. Sami kontrolerzy mówili, że oglądanie dokumentacji osób, które nie żyją albo są w fazie terminalnej, to bardzo ciężkie doświadczenie. To nie była dla nas standardowa kontrola. A jakie wyniki? Dobrze, że państwo zaczęło finansować tego typu świadczenia, choć dopiero od 2009 roku. Myśleliśmy, że ministerstwo nie ma strategii opieki nad osobami nieuleczalnie chorymi i nie wypracowało standardów - mówiła w rozmowie "W cztery oczy" Iwona Zyman, dyrektor opolskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.
Nasza delegatura brała udział w kontroli i ustaliła, że sytuacja na Opolszczyźnie jest lepsza niż w innych rejonach kraju (z opieki tego rodzaju korzysta u nas 28 osób na 10 tysięcy mieszkańców), głównie za sprawą rozbudowanej sieci placówek Caritas diecezji opolskiej. - Tu w grę wchodzi nie tylko wysoka jakość opieki, ale także troska o swego rodzaju pracę formacyjną z personelem - mówił nasz gość. - Ważne jest też to, że pojawia się coraz więcej wolontariuszy, którzy chcą pomagać ludziom nieuleczalnie chorym. Bo w tej opiece paliatywnej i hospicyjnej liczy się przede wszystkim godność i szacunek.
NIK ustalił także, że aż 90 procent pacjentów, którzy trafiają do hospicjów, to pacjenci onkologiczni. - I to należałoby zmienić, dopisując także inne choroby do listy tych schorzeń, które można na koszt NFZ objąć taką opieką. Ta lista jest zbyt wąska - mówi Zyman. - Członek naszej rodziny umiera, idziemy do hospicjum i tam słyszymy, że to nie ta choroba. A to jest po prostu niesprawiedliwe i okrutne. Wielu ludzi umiera na niewydolność serca, to 43 mln rocznie w skali całego świata. Podobnie jest z przewlekłą niewydolnością nerek.