- Modlimy się, by dobry Bóg pobłogosławił zasiew tegoroczny i aby ziarno, które zostało zasiane, wydało plon obfity. Ta tradycja jest znana na Śląsku od ponad osiemdziesięciu lat. Cała idea przyszła do nas z Niemiec – informował ks. Przybyła.

- W procesji biorą udział jeźdźcy jadący wierzchem, a także część osób jedzie bryczkami. Nie każdy może jechać konno, są tacy, którzy są np. po kontuzjach, więc jest taka ewentualność, by jechać bryczką – dodał duszpasterz miłośników koni.

- Jeżdżę konno właściwie od dziecka. Później była przerwa na seminarium, ale wróciłem do pasji z dzieciństwa. Przyjeżdżam do Żędowic, ponieważ w czasie, gdy byłem wikarym w Lublińcu, nawiązałem kontakt z mieszkańcami tej wioski. Przyjęli mnie, zaprzyjaźniliśmy się i nie tylko jeżdżę w tamtejszej procesji, ale także dzięki tym ludziom powstało stowarzyszenie miłośników koni, które prowadzę – mówił ks. Przybyła.