Rozmowa z Herbertem Czają i Tomaszem Wiciakiem o zasadności protestu rolników kierowanych przez Michała Kołodziejczaka
- Przecież protestujący powinni mieć świadomość, że rząd nie bardzo może im pomóc. Bo co może minister? Nie ma ubojni, nie prowadzi skupu, może co najwyżej apelować do rolników, by wzięli sprawy w swoje ręce: organizowali się, przejęli ubojnie, przejęli skupy i wyeliminowali pośredników, którzy w tej chwili robią wielkie pieniądze, bo z jednej strony narzucają niskie ceny skupu, a z drugiej czyszczą kieszenie klientów. Jeśli Michał Kołodziejczak udaje, że tego nie wie, to znaczy, że jest to sprawa polityczna - mówił w rozmowie "W cztery oczy" Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu, pytany o ostatnie rolnicze protesty na A2.
Zdaniem naszego gościa, rzeczywistym problemem są jednak bardzo niskie ceny trzody, co w połączeniu z problemami wynikającymi z afrykańskim pomorem świń (choćby kosztami bioasekuracji czy koniecznością wybijania stad) sprawia, że hodowcy faktycznie mają powody do niepokoju. - My, rolnicy, w jakiejś mierze sami jesteśmy sobie winni. Bo oczekujemy wsparcia a sami nie chcemy kandydować, na przykład w wyborach samorządowych. Jeśli popieramy nauczycieli czy lekarzy, z całym szacunkiem dla tych zawodów, to nie oczekujmy, że będą dobrze rozumieli problemy, z jakimi borykają się rolnicy - dodał Czaja.