- Nie jestem specjalistą od pożarnictwa, wiec z ferowaniem wyroków wolałbym poczekać na zakończenie postępowania przez biegłych, których na pewno powoła prokuratura. Mogę tylko powiedzieć, że mamy na terenie gminy 1100 hydrantów, które są przeglądane co roku, wydajemy na to 300 tys. zł. W październiku 2016 roku z hydrantu przy tartaku korzystała jednostka PSP podczas ćwiczeń - mówił w rozmowie "W cztery oczy" burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych, komentując zarzut, że hydrant położony najbliżej pożaru nie działał. Nasz gość precyzuje, że strażacy z jednostki OSP nie byli w stanie go uruchomić, ale zrobili to potem strażacy zawodowi z Prudnika. - I ten hydrant działał potem przez 20 godzin - dodaje Fejdych, zadając jednak przy tym retoryczne pytanie, czy przy tak gwałtownym pożarze jeden hydrant wystarczyłby do zdławienia ognia.