Z naszym gościem rozmawialiśmy o finansowaniu sołectw. W tym roku do opolskich gmin trafi 11 milionów złotych, które pozwolą pokryć część wydatków związanych z funduszem sołeckim.
- Każda złotówka, która się pojawi na każdej jednej wsi, to jest zbawienie dla tej wioski - wskazywał.
Nasz gość negatywnie ocenił jednak sposób, w jaki dziś finansowane są potrzeby sołectw. Jego zdaniem najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby stworzenie systemu niezależnego na przykład od władz gmin.
Skąd my mamy pozyskiwać środki? My jako sołtysi możemy pisać sobie projekty, granty zdobywać. Ale, żeby na co dzień były pieniądze, to nie. Tak jak kiedyś, w dobrych czasach, jeszcze w latach 80. było tzw. konto dla wsi. I ten sołtys miał dostęp do niego. Była też rada sołecka. I umieliśmy wtedy z tego korzystać - przekonywał.
Zdaniem Józefa Wilczka, bycie sołtysem to przede wszystkim powołanie, jednak od osób pełniących te funkcje nie powinno się wymagać, by ponosiły z własnej kieszeni koszty działalności na rzecz społeczności. Z tym problemem borykają się także opolskie wsie.
- W Głubczycach to jest 170 złotych. Za co ten człowiek ma przyjechać do urzędu? Za 170 złotych? To jest jałmużna - przekonywał.