23. Jarmark Franciszkański w Opolu. Zakonnicy zbierają fundusze na remont dachu klasztoru
To już 23. edycja Jarmarku Franciszkańskiego w sercu Opola. Jak co roku na ulicach wokół klasztoru ojców franciszkanów zaroiło się od straganów, gości z miasta i przyjezdnych. Choć oficjalnie jarmark startuje dopiero o 16:00, już można próbować franciszkańskich smakołyków.
- Dopiero jest początek naszego zwiedzania, ale trzeba się posilić, więc na początek kanapka ze smalcem, ogórkiem, skwarkami - mówi jedna z odwiedzających jarmark. - Ja jestem tu zawsze, jako mieszkaniec Opola. A co można kupić? Ja zawsze jakąś dobrą wędlinę kupuję - dodaje inny klient jarmarku.
Każda edycja jarmarku to nie tylko okazja do zakupu smakołyków, udziału w zabawach czy koncertach, ale także wsparcie w zbiórce funduszy na kolejne renowacje zabytkowych obiektów klasztornych.
- Kościół jest wyremontowany, jest piękny. Natomiast klasztor, który jest zabytkowy, wymaga ciągłej troski. Nade wszystko dach, potrzebujemy przeprowadzić koniecznie remonty - mówi o. Lucjusz Wójtowicz, gwardian Klasztoru Franciszkanów.
Na remont potrzeba nawet 3 milionów złotych. A jak prezentuje się dach, z którego opolskim franciszkanom dosłownie kapie na nos - można przekonać się osobiście. Bo w czasie Jarmarku Franciszkańskiego można zobaczyć klasztor i przyklasztorny ogród od środka.
Każda edycja jarmarku to nie tylko okazja do zakupu smakołyków, udziału w zabawach czy koncertach, ale także wsparcie w zbiórce funduszy na kolejne renowacje zabytkowych obiektów klasztornych.
- Kościół jest wyremontowany, jest piękny. Natomiast klasztor, który jest zabytkowy, wymaga ciągłej troski. Nade wszystko dach, potrzebujemy przeprowadzić koniecznie remonty - mówi o. Lucjusz Wójtowicz, gwardian Klasztoru Franciszkanów.
Na remont potrzeba nawet 3 milionów złotych. A jak prezentuje się dach, z którego opolskim franciszkanom dosłownie kapie na nos - można przekonać się osobiście. Bo w czasie Jarmarku Franciszkańskiego można zobaczyć klasztor i przyklasztorny ogród od środka.