Rolnik znalazł w polu plantację marihuany. Postanowił z niej skorzystać. Dzisiaj ruszył proces
Ponad 160 krzaków konopi, z których można było przygotować 23 kilogramy marihuany o wartości 700 tys. złotych. Taki widok zaskoczył rolnika Grzegorza S. pracującego na polu w gminie Baborów. Jednak zamiast zadzwonić po policję, zadzwonił po kolegę Mateusza J. Razem panowie zebrali część plonów i według prokuratury wytworzyli marihuanę. Łącznie ponad 7 kilogramów.
Wyjaśnienia Mateusza J. odczytał na sali rozpraw sędzia Grzegorz Mietelski.
- Grzegorz S. pracuje na kombajnie w kombinacie rolnym. On to dostrzegł w trakcie pracy i jeszcze mi wysłał MMS ze zdjęciem tej uprawy. Później zadzwonił i powiedział, gdzie jest to miejsce. Ja się tam wieczorem wybrałem i zostałem zatrzymany. Miałem przy sobie worki i nożyk. Chciałem to ściąć i sobie zabrać. Zostałem tam zatrzymany przy wejściu do tego lasku. Ja tych roślin nie sadziłem i nie pielęgnowałem - wyjaśniał na wczesnym etapie oskarżony Mateusz J.
Artur P. cały czas ukrywa się przed organami ścigania i jego sprawa została wyłączona do odrębnego postępowania. Podejrzany jest poszukiwany listem gończym. Na ławie oskarżonych zasiedli również Paweł I. oraz Patryk M., którym śledczy zarzucają posiadanie i handel narkotykami.