Na gogolińskim składowisku nie było nielegalnych odpadów niebezpiecznych. Tak wynika ze śledztwa
Umorzone zostanie najpewniej śledztwo w sprawie nielegalnego składowania odpadów niebezpiecznych przez Komunalne Przedsiębiorstwo Wielobranżowe w Gogolinie. Postępowanie trwa od czerwca na podstawie anonimowego zgłoszenia.
W 2016 roku na wysypisku miały znajdować się zużyte oleje oraz inne odpady niebezpieczne w formie stałej i płynnej.
- W zawiadomieniu wskazano szereg świadków i osób mających odpowiednią wiedzę - mówi Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Czynności procesowe, które prokurator przeprowadził osobiście, nie potwierdzają jednak tych informacji. Prokurator ustalił, iż to składowisko było trzykrotnie kontrolowane przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska iżadna z kontroli nie wykazała, aby wymienione odpady niebezpieczne były przechowywane na tym składowisku.
Grzegorz Michałowski, prezes KPW w Gogolinie, ocenia, że osoby zaangażowane w zgłoszenie tej sprawy używają daleko nieprecyzyjnego języka.
- Czym innym jest zagospodarowanie odpadów, a czym innym magazynowanie odpadów, choć leżą i wyglądają tak samo - zaznacza. - Oczywiście stan prawny jest zdecydowanie odmienny. Osoby, które z troską, jak twierdzą, zajęły się tematem, kompletne mylą owe pojęcia. Nie mają świadomości, o czym rozmawiamy. Zwłaszcza, jeśli chodzi o osady pościekowe. W przeważającej części na skalę kraju, między innymi w Gogolinie, one są wykorzystywane do celów rolniczych.
Do końca listopada potrwają ostatnie czynności procesowe w tej sprawie.
Więcej o tym temacie powiemy w magazynie "Reporterskie tu i teraz" po 14:00.
- W zawiadomieniu wskazano szereg świadków i osób mających odpowiednią wiedzę - mówi Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Czynności procesowe, które prokurator przeprowadził osobiście, nie potwierdzają jednak tych informacji. Prokurator ustalił, iż to składowisko było trzykrotnie kontrolowane przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska iżadna z kontroli nie wykazała, aby wymienione odpady niebezpieczne były przechowywane na tym składowisku.
Grzegorz Michałowski, prezes KPW w Gogolinie, ocenia, że osoby zaangażowane w zgłoszenie tej sprawy używają daleko nieprecyzyjnego języka.
- Czym innym jest zagospodarowanie odpadów, a czym innym magazynowanie odpadów, choć leżą i wyglądają tak samo - zaznacza. - Oczywiście stan prawny jest zdecydowanie odmienny. Osoby, które z troską, jak twierdzą, zajęły się tematem, kompletne mylą owe pojęcia. Nie mają świadomości, o czym rozmawiamy. Zwłaszcza, jeśli chodzi o osady pościekowe. W przeważającej części na skalę kraju, między innymi w Gogolinie, one są wykorzystywane do celów rolniczych.
Do końca listopada potrwają ostatnie czynności procesowe w tej sprawie.
Więcej o tym temacie powiemy w magazynie "Reporterskie tu i teraz" po 14:00.