Dzieci rzucały szczeniakami. Interwencja TOZ pod Namysłowem
Szczeniaki w stanie krytycznym, z połamanymi łapami i wychudzona matka – w sprawie psów rasy labrador w Lubnowie w powiecie namysłowskim interweniowało opolskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Ekipa TOZ-u została wyrzucona z posesji przez pijanych właścicieli, jednak udało im się zabrać suczkę i 5 szczeniąt.
Szczeniaki są już pod opieką weterynarza. Jeden z nich i matka Diana trafiły do tymczasowego kojca TOZ-u w Dańcu, dziś dołączył do nich kolejny szczeniak. Trzy pozostałe zostały u lekarza. Mają 50 % szans na przeżycie.
- Byłem w szoku gdy dowiedziałem się, że były to szczeniaki którymi rzucały się dzieci. Wczoraj w późnych godzinach wieczornych trafiły do mnie szczenięta z matką, było ich pięć. Stan matki ogólnie nie był najgorszy oprócz tego, że była bardzo wychudzona, ale żadnych widocznych urazów. Szczenięta były w bardzo złym stanie, dwa z połamanymi kończynami, dwa nieprzytomne, bardzo odwodnione i zabiedzone - opowiada Tomasz Pięknik, lekarz weterynarii.
Aleksandra Czechowska wolontariuszka TOZ w Opolu dziękuje anonimowej osobie, która sprawę zgłosiła do towarzystwa. - Wykazała się dużą odwagą – mówi Aleksandra Czechowska wolontariuszka TOZ w Opolu.
- Takich zachowań oczekujemy, natomiast to co się działo z małymi, to co zastaliśmy na miejscu i to co się dzisiaj dzieje, to przerasta nas jako ludzi i osoby mające do czynienia ze zwierzętami w tak ciężkim stanie. Ludzie mają oczy, ale jest też jakaś znieczulica i patologia która występuje w takich domostwach. Suka była bez budy, nieważne czy było słońce czy deszcz, ona stała bez budy na łańcuchu, który ważył z 10 kilogramów.
Opolski TOZ apeluje o pomoc. Więcej w programie Reporterskie Tu i teraz.
Szczeniaki są już pod opieką weterynarza. Jeden z nich i matka Diana trafiły do tymczasowego kojca TOZ-u w Dańcu, dziś dołączył do nich kolejny szczeniak. Trzy pozostałe zostały u lekarza. Mają 50 % szans na przeżycie.
- Byłem w szoku gdy dowiedziałem się, że były to szczeniaki którymi rzucały się dzieci. Wczoraj w późnych godzinach wieczornych trafiły do mnie szczenięta z matką, było ich pięć. Stan matki ogólnie nie był najgorszy oprócz tego, że była bardzo wychudzona, ale żadnych widocznych urazów. Szczenięta były w bardzo złym stanie, dwa z połamanymi kończynami, dwa nieprzytomne, bardzo odwodnione i zabiedzone - opowiada Tomasz Pięknik, lekarz weterynarii.
Aleksandra Czechowska wolontariuszka TOZ w Opolu dziękuje anonimowej osobie, która sprawę zgłosiła do towarzystwa. - Wykazała się dużą odwagą – mówi Aleksandra Czechowska wolontariuszka TOZ w Opolu.
- Takich zachowań oczekujemy, natomiast to co się działo z małymi, to co zastaliśmy na miejscu i to co się dzisiaj dzieje, to przerasta nas jako ludzi i osoby mające do czynienia ze zwierzętami w tak ciężkim stanie. Ludzie mają oczy, ale jest też jakaś znieczulica i patologia która występuje w takich domostwach. Suka była bez budy, nieważne czy było słońce czy deszcz, ona stała bez budy na łańcuchu, który ważył z 10 kilogramów.
Opolski TOZ apeluje o pomoc. Więcej w programie Reporterskie Tu i teraz.