Modlitwa, długie biesiadowanie, naturalne ozdoby, pod obrusem siano i banknoty. W śląskich domach celebruje się Wigilię
Wielu z nas już z niecierpliwością oczekuje Wigilii. W różnych regionach Polski obchodzi się ją nieco inaczej, bo też towarzyszą jej różne zwyczaje. Swoją specyfikę ma też Opolszczyzna, gdzie ciągle żywe są śląskie tradycje. Zachowano je m.in. na południu regionu.
- W czasie adwentu chodzono na roraty oraz robiono ozdoby choinkowe i pierniki - opowiada Janusz Stolarczyk z Chrzelic. – W Wigilię oczywiście nie wolno było wieszać prania. Do domu najlepiej, aby jako pierwszy wszedł mężczyzna, bo to było oznaką pomyślności. Jeżeli były małe dzieci w domu to choinkę przystrajano tak, żeby one nie widziały jej wcześniej. Najczęstszymi ozdobami były owoce, orzechy zawinięte w złotka, włosy anielskie, no i prawdziwe świeczki. Czekano na pierwszą gwiazdkę i rozpoczęcie wieczerzy.
W śląskiej tradycji nie ma zwyczaju przygotowania na Wigilię dwunastu potraw.
– To był zbytek – wyjaśnia Janusz Stolarczyk, który jest też pracownikiem Muzeum Ziemi Prudnickiej. – Takimi typowymi daniami z okolic Chrzelic to jest grochówka, karp smażony na maśle i do tego ziemniaki albo kluski czasami. Pod obrusem znajduje się siano w jednym rogu stołu, a w drugim banknoty, żeby się też w przyszłym roku darzyły. Jest kapusta z grzybami, śledź w śmietanie z ziemniakami, no i makówka oraz moczka.
Śląską Wigilię zaczynano od modlitwy i w zwyczaju było jak najdłuższe siedzenie przy stole. Celebrowano w ten sposób tę wyjątkową wieczerzę. Po niej panny wychodziły na dwór nasłuchując skąd szczekają psy, gdyż z tego kierunku mógł pochodzić przyszły mąż. Natomiast po wigilijnej wieczerzy wszyscy udawali się na pasterkę.
W śląskiej tradycji nie ma zwyczaju przygotowania na Wigilię dwunastu potraw.
– To był zbytek – wyjaśnia Janusz Stolarczyk, który jest też pracownikiem Muzeum Ziemi Prudnickiej. – Takimi typowymi daniami z okolic Chrzelic to jest grochówka, karp smażony na maśle i do tego ziemniaki albo kluski czasami. Pod obrusem znajduje się siano w jednym rogu stołu, a w drugim banknoty, żeby się też w przyszłym roku darzyły. Jest kapusta z grzybami, śledź w śmietanie z ziemniakami, no i makówka oraz moczka.
Śląską Wigilię zaczynano od modlitwy i w zwyczaju było jak najdłuższe siedzenie przy stole. Celebrowano w ten sposób tę wyjątkową wieczerzę. Po niej panny wychodziły na dwór nasłuchując skąd szczekają psy, gdyż z tego kierunku mógł pochodzić przyszły mąż. Natomiast po wigilijnej wieczerzy wszyscy udawali się na pasterkę.