Niesprawny hydrant winny rozprzestrzenieniu się ogromnego pożaru?
Niesprawny hydrant w Szybowicach spowodował utrudnienia na początku akcji gaśniczej tartaku. Winne są prudnickie wodociągi – sugeruje posłanka PiS Katarzyna Czochara. Zapowiada skierowanie zawiadomienia do prokuratury. W sobotę, w Szybowicach doszczętnie spłonął tartak z gospodarstwem tamtejszego przedsiębiorcy. Działania strażaków miało też komplikować zbyt niskie ciśnienie wody w innych, pobliskich hydrantach.
- Wadliwe funkcjonowanie tego urządzenia było główną przyczyną tego, że nie dało się gasić sobotniego pożaru tartaku w takim stopniu jak wtedy, gdyby był sprawny - podkreśla poseł Czochara i dodaje, że w takich akcjach najważniejsze są pierwsze minuty.
- Otwarcie hydrantów spowodowało automatyczne obniżenie ciśnienia wody w sieci – wyjaśnia Paweł Kawecki, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Prudniku. – Dotyczyło to również hydrantu znajdującego się przy domu poszkodowanego przez pożar. Ten hydrant jest na przyłączu do głównej sieci i ma średnicę, która nie jest zgodna z rozporządzeniem. Przyłącze należy do właściciela posesji. Według mojej informacji hydranty znajdujące się w okolicy były sprawne. W tym czasie pompownia zabezpieczała podawanie wody na poziomie maksymalnym, ponad trzykrotnie wyższym niż w normalny dzień.
W akcji gaśniczej, w Szybowicach uczestniczyło 28 wozów strażackich z powiatu prudnickiego oraz ościennych jednostek. Poszkodowany przedsiębiorca z Szybowic jest też prezesem tamtejszej OSP, znanym w gminie Prudnik społecznikiem.
- Pan Feliks chętnie wspierał różne przedsięwzięcia mieszkańców - mówi burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. – To co mu się przydarzyło po raz kolejny w życiu, czyli utrata wszystkiego, co posiadał jest ogromną tragedią. Pan Feliks otrzyma z gminy Prudnik 30 tysięcy złotych zasiłku celowego. Niezależnie od tego zabezpieczyliśmy mieszkanie. W schronisku ma trzy pokoje dla swojej rodziny.
W najbliższych dniach władze Prudnika organizują spotkanie z prezesami OSP i radami sołeckimi tej gminy. Jego celem będzie przeprowadzenie społecznej zbiórki na rzecz pogorzelców z Szybowic.
Prokuratura Rejonowa w Prudniku wszczęła już śledztwo w sprawie sprowadzenia pożaru. Policja przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia. Uczestniczył w nich także biegły z zakresu pożarnictwa.
- Otwarcie hydrantów spowodowało automatyczne obniżenie ciśnienia wody w sieci – wyjaśnia Paweł Kawecki, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Prudniku. – Dotyczyło to również hydrantu znajdującego się przy domu poszkodowanego przez pożar. Ten hydrant jest na przyłączu do głównej sieci i ma średnicę, która nie jest zgodna z rozporządzeniem. Przyłącze należy do właściciela posesji. Według mojej informacji hydranty znajdujące się w okolicy były sprawne. W tym czasie pompownia zabezpieczała podawanie wody na poziomie maksymalnym, ponad trzykrotnie wyższym niż w normalny dzień.
W akcji gaśniczej, w Szybowicach uczestniczyło 28 wozów strażackich z powiatu prudnickiego oraz ościennych jednostek. Poszkodowany przedsiębiorca z Szybowic jest też prezesem tamtejszej OSP, znanym w gminie Prudnik społecznikiem.
- Pan Feliks chętnie wspierał różne przedsięwzięcia mieszkańców - mówi burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. – To co mu się przydarzyło po raz kolejny w życiu, czyli utrata wszystkiego, co posiadał jest ogromną tragedią. Pan Feliks otrzyma z gminy Prudnik 30 tysięcy złotych zasiłku celowego. Niezależnie od tego zabezpieczyliśmy mieszkanie. W schronisku ma trzy pokoje dla swojej rodziny.
W najbliższych dniach władze Prudnika organizują spotkanie z prezesami OSP i radami sołeckimi tej gminy. Jego celem będzie przeprowadzenie społecznej zbiórki na rzecz pogorzelców z Szybowic.
Prokuratura Rejonowa w Prudniku wszczęła już śledztwo w sprawie sprowadzenia pożaru. Policja przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia. Uczestniczył w nich także biegły z zakresu pożarnictwa.