Straszy i stwarza zagrożenie. Miasto chce kupić zdewastowaną, byłą nyską rzeźnię
Nyska gmina chce kupić zrujnowaną, byłą rzeźnię, która przylega do drogi krajowej nr 41, tuż obok mostu Bema. Obiekty od niemal 10 lat czekają na gospodarza, przed rokiem nabył je nyski przedsiębiorca, który kilka miesięcy później splajtował. Teren stanowi wątpliwą wizytówkę Nysy i stwarza zagrożenie dla ruchu ulicznego. Gmina zamierza zbudować tam olbrzymi parking, potrzebny miastu. Aktualnie trwają negocjacje cenowe z syndykiem - na razie mowa o 500 tys. zł plus VAT.
Burmistrz przyznaje, że czas nagli, bowiem w byłej rzeźni coraz częściej wybuchają pożary, dochodzi do podpaleń, trwa dalsza jej dewastacja, a zrujnowane budynki przylegające do chodnika i jezdni zagrażają bezpieczeństwu. Przed kilkoma dniami na wniosek gminy syndyk umacniał ogrodzenie z dachem nad chodnikiem wzdłuż obiektów rzeźni. - Komuś chyba zależy na tym, aby została zniszczona w stu procentach – dodaje Kolbiarz.
Nysanie dziwią się, że taka „wizytówka” miasta wciąż straszy, niemal od 20 lat. - Pamiętam, jak obiekt tętnił życiem. Teraz to tragedia, wszystkie stropy pozrzucane. Bardzo brzydko to wygląda, kiedy takim widokiem witamy osoby wjeżdżające do Nysy – mówią mieszkańcy.
Zdaniem burmistrza do transakcji zakupu dawnej rzeźni powinno dojść za kilka tygodni. Miasto chciałoby tam zbudować parking, tym bardziej, że wkrótce rusza przebudowa rynku i ulic w śródmieściu, zatem Nysę czeka komunikacyjny paraliż.