Domagają się jak najszybszych rozmów z NFZ w sprawie PAKS w Nysie
Samorządowcy z powiatów nyskiego i prudnickiego proszą o spotkanie w trybie pilnym z przedstawicielami opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Chcą rozmawiać o kontrakcie dla nyskiego oddziału chirurgii naczyniowej Polsko-Amerykańskich Klinik Serca.
W tym celu złożyli dziś w siedzibie NFZ w Opolu pismo podpisane przez wielu samorządowców z obu powiatów.
- Reprezentujemy 250 tysięcy mieszkańców - mówi Piotr Woźniak, wicestarosta nyski. - Walczymy o szansę na szybki dostęp do profesjonalnej usługi ratującej życie. Ta prośba, z którą dzisiaj przyjeżdżamy, to nie jest akcja skierowana przeciwko komukolwiek, żeby była jasność. To jest swego rodzaju rozpaczliwe wołanie o nawrócenie i przede wszystkim o to, żeby powrócić do dyskusji na temat chirurgii naczyniowej w województwie opolskim - zaznacza Woźniak.
Głównym problemem - według Woźniaka - jest to, że nyska lecznica, obejmująca swoją opieką ćwierć miliona mieszkańców regionu, otrzymuje zaledwie 10% kontraktu przewidzianego w województwie na chirurgię naczyniową. Pozostałą część otrzymuje Wojewódzkie Centrum Medyczne. Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca zapowiedziały wygaszenie nyskiej filii, która za rok 2015 ma 12 mln zł tak zwanych nadwykonań (przy 10 razy mniejszym kontrakcie).
- Mowa tutaj o oddziale, który ma niespełna trzy lata i który jest wyposażony w jedyną w województwie salę hybrydową do wykonywania zabiegów. Zostało tam wykonanych ponad 1200 zabiegów w roku 2015. Ponadto 222 osoby zostały hospitalizowane także z samego miasta Opola i powiatu opolskiego - wyjaśnia nyski wicestarosta.
Woźniak wskazuje także, że chirurgia naczyniowa liczona per capita, czyli na jednego mieszkańca, jest w województwie opolskim niedoszacowana, stawka ta wynosi 10 złotych i jest to najniższa stawka w kraju. Ponadto wicestarosta przypomina o tzw. złotej godzinie, czyli czasie otrzymania pomocy, w którym szanse na uratowanie pacjenta z zawału, zatoru czy tętniaka są największe.
- Są zakątki na Opolszczyźnie, z których nie da się w tak krótkim czasie dojechać do WCM w Opolu - przekonuje.
- Reprezentujemy 250 tysięcy mieszkańców - mówi Piotr Woźniak, wicestarosta nyski. - Walczymy o szansę na szybki dostęp do profesjonalnej usługi ratującej życie. Ta prośba, z którą dzisiaj przyjeżdżamy, to nie jest akcja skierowana przeciwko komukolwiek, żeby była jasność. To jest swego rodzaju rozpaczliwe wołanie o nawrócenie i przede wszystkim o to, żeby powrócić do dyskusji na temat chirurgii naczyniowej w województwie opolskim - zaznacza Woźniak.
Głównym problemem - według Woźniaka - jest to, że nyska lecznica, obejmująca swoją opieką ćwierć miliona mieszkańców regionu, otrzymuje zaledwie 10% kontraktu przewidzianego w województwie na chirurgię naczyniową. Pozostałą część otrzymuje Wojewódzkie Centrum Medyczne. Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca zapowiedziały wygaszenie nyskiej filii, która za rok 2015 ma 12 mln zł tak zwanych nadwykonań (przy 10 razy mniejszym kontrakcie).
- Mowa tutaj o oddziale, który ma niespełna trzy lata i który jest wyposażony w jedyną w województwie salę hybrydową do wykonywania zabiegów. Zostało tam wykonanych ponad 1200 zabiegów w roku 2015. Ponadto 222 osoby zostały hospitalizowane także z samego miasta Opola i powiatu opolskiego - wyjaśnia nyski wicestarosta.
Woźniak wskazuje także, że chirurgia naczyniowa liczona per capita, czyli na jednego mieszkańca, jest w województwie opolskim niedoszacowana, stawka ta wynosi 10 złotych i jest to najniższa stawka w kraju. Ponadto wicestarosta przypomina o tzw. złotej godzinie, czyli czasie otrzymania pomocy, w którym szanse na uratowanie pacjenta z zawału, zatoru czy tętniaka są największe.
- Są zakątki na Opolszczyźnie, z których nie da się w tak krótkim czasie dojechać do WCM w Opolu - przekonuje.