Wrocław, Bytom, Gliwice, czy Warszawa - to tylko kilka wybranych miast, z których do Głuchołaz przybyli wolontariusze, by pomóc w usuwaniu skutków powodzi. Ludzie dobrego serca, wykorzystując wolny weekend, przyjechali na południe naszego regionu.
- To jest niesamowite. Dobrych ludzi, którzy przyjeżdżają do Głuchołaz jest więcej niż w 1997 roku - mówi Edward Szupryczyński, były burmistrz Głuchołaz, koordynator grup wolontariuszy. - Skala, która jest niewyobrażalna, to, co się dzisiaj dzieje, wielkie pospolite ruszenie ludzi z całej Polski i nie tylko Polski, z Europy i ze świata. Chciałem wszystkim podziękować. To jest coś wielkiego, każdy chce pomóc. Mówimy: musisz iść przez miasto i zobaczyć, kto pracuje i do niego się dołączyć.
- Poczułyśmy, że właśnie tu w Głuchołazach jest potrzebna pomoc - mówi Katarzyna ze Strzelec Opolskich. - Nas nic nie dotknęło, więc chcemy pomagać. Wcześniej nigdy tutaj nie byłam. Zajmujemy się oczyszczaniem księgarni z książek, które mozna wykorzystać w późniejszym czasie.
Od morza po Tatry, cała Polska przyjeżdża do Głuchołaz, aby pomagać. Są osoby z Warszawy, Pomorza, Śląska... - Ja przyjechałem pomagać z Rybnika. Zrobiłem zbiórkę w zakładzie pracy, zrobiłem dwa kursy i jestem. - Jeżeli moge realnie pomóc, to pomagam. Od rana tu walczymy, front robót jest spory - mówią pomagający.
Osób przyjeżdżających do Głuchołaz z każdego zakątka kraju jest mnóstwo. Ta sytuacja doprowadziła do pewnych problemów z poruszaniem się samochodów po mieście i ogólne utrudniania w ruchu. Nad jego płynnym przebiegiem starają się czuwać policjanci.