Janusz Kowalski chce działać w polsko-niemieckiej grupie parlamentarnej po ewentualnym zdobyciu mandatu poselskiego. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości zorganizował konferencję prasową z Szymonem Szynkowskim vel Sęk, wiceministrem spraw zagranicznych.
Politycy mówili o dążeniu do partnerskich relacji z zachodnim sąsiadem. Wskazali między innymi na repolonizację segmentu ciepłowniczego i szkodliwy wpływ budowy gazociągu Nord Stream 2 dla Europy.
- Po 2015 roku polski rząd wyszedł z relacji typu nauczyciel - uczeń - przekonuje Szynkowski, popierając kandydaturę Kowalskiego.
- Nie mamy w tych relacjach tematów tabu, a to jest bardzo ważne. Jeżeli chcemy dobrych relacji z Niemcami, a odpowiedzialni politycy chcą dzisiaj takich stosunków, to musimy mieć relacje partnerskie oraz uczciwe. Nie może być w nich miejsca na ukrywanie czegokolwiek, tylko wykładanie na stół również spraw trudnych. Jednym z takich tematów jest status mniejszości polskiej w Niemczech.
Janusz Kowalski, "trójka" na liście PiS, zaznacza, że bój o prawdę historyczną rozpoczyna się od precyzji słowa. Zwrócił uwagę na używanie określenia "naziści" zamiast "Niemcy" w kontekście odpowiedzialności za drugą wojnę światową.
- Jeżeli dzisiaj zapyta się młodych Belgów, Niemców, Francuzów i niestety również coraz więcej Polaków, kim byli naziści, często pojawia się problem z odpowiedzią. Pamiętajmy natomiast, że to byli nie tylko członkowie narodowo-socjalistycznej partii NSDAP. Prawda jest taka, że w zbrodnie II wojny światowej zaangażowano całe państwo niemieckie: żandarmów, policjantów i zwykłych cywili.
Co do poprawy sytuacji mniejszości polskiej w Niemczech, chodzi o powszechną możliwość nauki języka polskiego jako mniejszościowego i szansę na większe dotacje dla organizacji polonijnych.