Zwolnienie 150 pracowników prudnickiej firmy wywołało spór dotyczący lokalnego rynku pracy. Posłanka PiS zarzuciła burmistrzowi z PO preferowanie zagranicznych inwestorów, którzy płacą pracownikom najniższą krajową. Politycy ci zwołali konferencje prasowe, na których przedstawiali swoje stanowiska.
- W Prudniku jest firma Henniges, w której mimo początkowych deklaracji zarobki są na niskim poziomie - mówi Katarzyna Czochara, posłanka PiS. – Wkład gminy wynosił tutaj kilka milionów złotych. Natomiast korzyści z tego tytułu dla miasta są znikome. Gdyby te pieniądze, które gmina wydała na przygotowanie hal przekazać lokalnym przedsiębiorcom to zatrudniliby te ponad sto osób pracujących obecnie w Hennigesie.
Jest to firma z większościowym kapitałem chińskim, która siedzibę ma w Stanach Zjednoczonych. Dzięki zabiegom posłanki Czochary prudnickie hale, w którym ulokowała się ta spółka włączono do specjalnej podstrefy ekonomicznej, co daje ulgi podatkowe.
- Gmina tak samo traktuje inwestorów zagranicznych, jak i krajowych – mówi Franciszek Fejdych, burmistrz Prudnika z Platformy Obywatelskiej. – Wolałbym, aby pani poseł skupiła się na psuciu państwa z poziomu Warszawy, niż na psuciu samorządu na poziomie lokalnym. Nie rozdzielam kapitału zagranicznego i swojego. Interesują mnie przedsiębiorcy, którzy dają miejsca pracy.
Większość pracowników firmy Henniges subsydiowanych jest z budżetu państwa przez Powiatowy Urząd Pracy w Prudniku. Spółka ta zapowiada zwiększenie w najbliższym czasie zatrudnienia o 50 osób.