45 milionów złotych z tzw. tarczy antykryzysowej otrzymali w ubiegłym roku przedsiębiorcy w powiecie nyskim.
Biorąc pod uwagę także pozostałe działania, łącznie miejscowy "pośredniak" dysponował w ubiegłym roku 60 milionami złotych na zapobieganie bezrobociu, jak i pomoc osobom pozostającym bez pracy.
To jednak nie koniec. Jak wskazuje dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie Małgorzata Pliszka, instytucja nadal pośredniczy w przekazywaniu pieniędzy w ramach wsparcia dla firm, które ucierpiały na skutek pandemii.
- Tarcza jest realizowana w dalszym ciągu. Część zadań zostało już zamkniętych, natomiast dalej realizujemy tak zwaną tarczę branżową. W zeszłym roku w ramach tak zwanych dofinansowań do wynagrodzeń objęliśmy około 4 tysięcy pracowników i około 600 podmiotów gospodarczych z tego korzystało - wyjaśnia.
W ostatnim roku w powiecie znów wzrosło bezrobocie, które po raz pierwszy od 2018 roku osiągnęło poziom 9,9 procent. Mimo to, nyski "pośredniak" nie wstrzymał redukcji własnych etatów. Jeszcze 5 lat temu instytucja zatrudniała 94 osoby. W styczniu tego roku było ich już tylko 64. W ubiegłym roku urząd pracy otrzymał od powiatu prawie 3,9 miliona złotych na wynagrodzenia dla swoich pracowników.
W najbliższym czasie jednostka, wspólnie ze starostwem, planuje sporządzić prognozę potrzeb rynku pracy po pandemii koronawirusa. Wypracowane rozwiązanie ma pozwolić lepiej dopasować ofertę szkół średnich i zawodowych w powiecie do zmieniającej się z tego powodu rzeczywistości.