Około 150 osób wzięło udział w dziewiątej edycji Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych "Tropem Wilczym" w Nysie.
Start i metę zlokalizowano przy wejściu do fortu dwa, a biegacze mieli do wyboru trzy dystanse: 1963 metry, 5 kilometrów i 10 kilometrów. Zapytaliśmy uczestników, czy traktują ten bieg jako kolejny start w zawodach i trening, czy wątek historyczny ma jednak znaczenie.
- Jestem Meksykanką, ale wątek żołnierzy wyklętych ma dla mnie duże znaczenie. To jest historia, a mocna historia daje bardzo dużą motywację. Ogólnie lubię biegać, a ta impreza wygląda bardzo fajnie.
- To był pierwszy start od dwóch lat, bo wiadomo, że wszystkie plany pokrzyżowała pandemia, a później miałem przerwę. Tropem wilczym to był dla mnie główny motyw do udziału. Poza tym bieg jest w Nysie i to dobrze. Widać, że skala jest większa niż dwa lata temu, czyli bieg rozwija się.
- Dla mnie motywacją był bardziej powrót do formy po dłuższym czasie przerwy od biegania. Fajnie, że bieg zorganizowano w okolicy, zapisaliśmy się i wystartowaliśmy - jest bardzo przyjemnie.
Mirosław Lach z Nyskiego Domu Kultury mówi o specyfice tegorocznej trasy.
- Co do trudności trasy, była ona zróżnicowana. Przebiegało się drogami z kamykami oraz wąskimi przejściami, ale myślę, że to wszystko dopełniało się i dzięki temu biegacze czuli się dobrze. Kurtyny wodne zostały rozstawione od razu, kiedy dowiedzieliśmy się, że czeka na taka pogoda, czyli 30 stopni w cieniu.
W programie były też koncerty i festiwal kolorów, a Radio Opole objęło to przedsięwzięcie patronatem medialnym.