Na stadionie w Chrząstowicach w meczu dwóch trzecioligowców, beniaminek rozgrywek Polonia Nysa pokonała obrońcę trofeum Stal Brzeg. W regulaminowym czasie był remis 0:0. Po dogrywce 1:1. W karnych lepsza Polonia, która wygrała 6:5. Zwycięzca oprócz pucharu otrzyma również 40 tysięcy złotych nagrody i prawo gry na szczeblu centralnym rozgrywek, gdzie w 1/32 finału czeka już przedstawiciel I ligi, Górnik Łęczna. Z kolei Stal na pocieszenie otrzyma 10 tysięcy złotych.
W pierwszej połowie najdogodniejszą sytuację stworzyła Polonia. W pole karne wbiegł Kacper Izydorczyk, nie mógł się jednak zdecydować, czy strzelać, czy podawać i piłka przeszła ostatecznie obok bramki. Bliski zdobycia gola w szeregach beniaminka III ligi był również Mateusz Danieluk. Z kolei z kilku akcji Stali, godne zapamiętania było zwłaszcza uderzenie Dariusza Zapotocznego.
Po zmianie stron mecz nabrał rumieńców. Nie brakowało ostrych spięć i sytuacji podbramkowych. Zarówno Stal, jak i Polonia ambitnie dążyły do zdobycia rozstrzygającej bramki. Mimo kilku dogodnych okazji z obu stron, bramkarze zdołali ostatecznie zachować czyste konto i potrzebna była dogrywka.
W czwartej minucie doliczonego czasu gry, prowadzenie objęła Stal. Dośrodkowanie w pole karne na bramkę zamienił Marcin Borycka, który precyzyjnym strzałem głową pokonał Przemysława Charęzę. Polonia odpowiedziała prawie natychmiast. W polu karnym faulowany był Tomasz Mamis, a rzut karny na bramkę zamienił Adam Setla.Więcej bramek już nie padło. W karnych lepsza Polonia Nysa.
- Cieszę się, ze potrafiliśmy pokonać bardzo solidnego trzecioligowca, jakim jest Stal Brzeg - mówi Adam Setla z nyskiej Stali. - Potrafiliśmy ich stłamsić momentami. Napawa to optymizmem na najbliższy sezon. Nie myślę już nawet o pucharze, bo mamy już w sobotę kolejny ważny mecz ligowy. Myślimy o tym trzecioligowym sezonie, jak dla mnie jest to optymistyczne.
- Chcieliśmy wygrać ten puchar i obronić puchar z przed roku– mówi Jakub Banach, zawodnik Stali- Myślę, że zabrakło jedynie szczęścia. Sytuacje były. Oni mieli i my mieliśmy. Później ta czerwona kartka, która podcięła nam trochę skrzydła. Ten mecz zrobił się wówczas z naszej strony bardziej defensywny. Czekaliśmy na swoje sytuacje. Później rzuty karne. To jest tak naprawdę loteria. Zdecydowało szczęście – dodaje zawodnik