Od dziś (06.04) przed wejściem do nyskiego szpitala stoi namiot-śluza, gdzie każda wchodząca na teren lecznicy osoba musi przejść obowiązkowy pomiar temperatury.
Namiot, na wniosek wojewody, został rozstawiony przez strażaków i przypomina on te, które od połowy marca stoją przed oddziałem ratunkowym jako zapasowa, polowa izba przyjęć.
Temperatura mierzona jest zarówno pacjentom, jak i pracownikom szpitala przy użyciu bezdotykowych termometrów. Ponadto, także dziś lecznica uruchamia tak zwany pododdział gorączkowy, wzorowany na rozwiązaniach stosowanych dotychczas z powodzeniem w Chinach. Idea polega na tym, że osoby z podwyższoną temperaturą ciała znajdujące się w grupie zwiększongo ryzyka powikłań, oczekują tam na wyniki testów na obecność koronawirusa. W przypadku, gdy badania wykluczą zakażenie tym patogenem, pacjenci będą nadal hospitalizowani, celem wyleczenia z infekcji. Z kolei osoby, u których testy dadzą dodatni wynik, będą trafiały do jednoimiennego szpitala zakaźnego w Kędzierzynie-Koźlu.
Dodajmy, że w weekend rozpoczęło się pobieranie wymazów od części personelu szpitala, który z racji wieku i bliskiego kontaktu z pacjentami zarażonymi koronawirusem, stanowi najbardziej narażoną na zakażenie grupę. Jak nieoficjalnie ustaliło Radio Opole, wyniki badań części próbek, które do tej pory zostały przebadane nie potwierdziły żadnego przypadku zakażenia.