Nawet 20 mln zł mogą wynieść straty powodziowe Spółdzielni Pionier w Prudniku. Trwa szacowanie i usuwanie szkód w zakładzie przy ul. Batorego, który mieści się w sąsiedztwie rzeki przepływającej przez miasto.
- Przywrócenie produkcji będzie trwało do końca roku – wskazuje Tomasz Kuszła, prezes Spółdzielni Pionier. – Ponad 90 proc. to są maszyny uszkodzone i w całości nadają się na złom. Trwają prace, aby przynajmniej na części przywrócić czasową zdolność produkcyjną do momentu zakupu nowych maszyn. Natomiast strata tylko z tytułu infrastruktury produkcyjnej, czyli maszyn i urządzeń, to aktualnie przekroczyliśmy wartość 14 mln zł. Nie mamy jeszcze całkowicie zinwentaryzowanych, wycenionych strat na budynkach.
Wrześniowa powódź była dla prudnickiej firmy Pionier powtórką z historii. Wielka woda zalała zakład również w 1997 roku. Wówczas straty były mniejsze. Z czasem zbudowano hale w bezpiecznej lokalizacji strefy przemysłowej miasta.
- Natomiast odtworzenie produkcji w zakładzie przy ul. Batorego jest biznesowym samobójstwem, bo trudno będzie ubezpieczyć maszyny od ryzyka powodziowego – uważa prezes prudnickiej spółdzielni. – Kolejna powódź firmę zabije z pewnością. Inwestujemy już poza strefą zalewową. Wybudowaliśmy drugi zakład produkcyjny. Mieliśmy plany, które opiewały na kilkanaście do 20 lat, przeniesienia się w całości na strefę przemysłową. Te plany zweryfikowała powódź i okazało się, że tyle czasu nie mamy. W jak najkrótszym czasie powinniśmy się przeprowadzić poza teren zalewowy. Nas na to nie stać, bo jest to wydatek między 15, a 20 mln zł.
Spółdzielnia Pionier w Prudniku jest jednym z większych pracodawców w gminie. Zatrudnia 200 pracowników i produkuje komponenty dla czołowych, światowych marek samochodowych.