Altany działkowe, pustostany, a nawet ziemianki – w takich miejscach przebywają osoby niemające dachu nad głową. Według szacunków pracowników społecznych oraz policji, na terenie Brzegu przebywa kilkunastu bezdomnych. Każdego dnia są monitorowani.
- Kupiłem sobie styropian, załatwiłem sobie z Caritasu kołdrę i ubrania. Tam również robię sobie pranie i pójdę się wykąpać – mówi pan Stanisław, który zbudował sobie tymczasowe schronienie przy nasypie kolejowym przy ulicy Starobrzeskiej. Jak na te warunki radzę sobie naprawdę dobrze. Na pieniądze nie narzekam, bo mam z surowców wtórnych. Dostaję też z opieki.
Wszyscy bezdomni na terenie miasta są monitorowani na bieżąco, szczególnie teraz, gdy zrobiło się chłodno.
- Przed mrozami i okresem zimowym zawsze sprawdzamy potencjalne miejsca, w których mogą przebywać osoby bezdomne. Robimy to, po to, by mieć ich na oku, a także po to, by te osoby czuły, że mogą liczyć na nasze wsparcie, a także na wsparcie pracowników opieki społecznej, czy straży miejskiej – tłumaczy Patrycja Kaszuba, rzecznik brzeskiej policji.
Większość osób bez stałego miejsca zamieszkania nie chce dostać się do schroniska.
- Potrafię zadbać o siebie i sobie radzę. Nie mam tylko mieszkania – dodaje pan Stanisław. Nie chcę wyjść na prawdziwego niedołęgę. Nie piję alkoholu, umiem o siebie zadbać, dlatego schronisko nie jest mi potrzebne.
Dodajmy, że w podbrzeskich Pępicach funkcjonuje od lat schronisko św. Brata Alberta. W okresie zimowym placówka daje schronienie kilkudziesięciu mężczyznom. Nie wszyscy bezdomni wybierają jednak nocleg w schronisku ze względu na kategoryczny zakaz spożywania alkoholu.