Radio Opole » Historyczna jesień » Zbrodnia w Barucie

Zbrodnia w Barucie

2011-09-06, 16:14 Autor: Radio Opole

JAK ZGINĄŁ "RYŚ"? - odc.6.

Jeszcze przed południem, ale już po rozstrzelaniu i zakopaniu partyzantów, na miejsce egzekucji pod Starym Grodkowem przyjechał zastępca „Bartka” - „Ryś”.

Kierowca szefa katowickiego Urzędu Bezpieczeństwa, grający rolę partyzanta, przywiózł go służbowym citroenem.

Jan Zieliński oraz towarzyszący mu funkcjonariusz UB, Czesław Lęborski, poszli po „Rysia” na drogę. Podali umówione hasło. – Kto jedzie?

- Bartkiewicz.

- Czy ten chory?

- Tak.

Partyzancki dowódca pytał jak czują się jego chłopacy. Gęborski odparł: - Dobrze, już czekają na nas.

„Ryś” nie jechał razem z partyzantami, ponieważ w czasie wyjazdu przebywał w mieszkaniu kontaktowym w Gliwicach. Pojechał do niego z „Bartkiem”. Do partyzantów miał dołączyć już na miejscu pierwszego noclegu na Opolszczyźnie.

Szli w stronę folwarku. Mniej więcej w połowie drogi, Gęborski wyjął zza paska pistolet i niespodziewanie strzelił do „Rysia”, w tył głowy. Bezwładne ciało chwycił pod pachy i przeciągnął jakieś 12 metrów, do wykopanego już grobu. Przed wrzuceniem do niego ciała, Gęborski – według relacji Zielińskiego – zdjął z ręki partyzanta duży zegarek z kompasem. Aluminiowy, z białą tarczą.

„Ryś” na szyi miał ryngraf, na łańcuszku. Był duży, 20 na 30 centymetrów. Tarcza i łańcuszek były białe, ale wizerunek na Matki Boskiej na tarczy złoty. Gęborski zabrał ryngraf, podobnie jak zegarek. Poza tym „Ryś” spoczął w grobie tak, jak przyjechał z Katowic do Starego Grodkowa.

Zieliński wiedział, że Gęborski kolekcjonował zegarki. W tamtym czasie miał ich około 500 w swoim domu. Lotniczy zegarek „Rysia” pewnie kolekcję powiększył.

Około południa, już po zakończeniu zakopywania grobów i po zastrzeleniu „Rysia”, do poniemieckiego majątku przyszedł milicjant z pobliskiego posterunku i powiedział, że w sąsiedniej wiosce zatrzymał dziwnie zachowującego się człowieka. Mundurowi przyprowadzili go do sadu.

Zbieg był ubrany w flanelową koszulę i kalesony, był boso. Widać było po nim, że jest jeszcze oszołomiony. Okazało się, że kordon otaczający willę, w której nocowali partyzanci, nie był taki szczelny. Ubecy nie mogli uwierzyć, że komuś udało się wymknąć.

Posłuchaj:

Zobacz także

123456
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »