SB miała go na oku, ponieważ był pierwszym szefem "Solidarności" na Opolszczyźnie. Działał w Opolskim Komitecie Obrony Więzionych za Przekonania i był też jednym z głównych organizatorów marszu w obronie więźniów politycznych. Na co dzień pracował w Wojewódzkiej Kolumnie Transportu Sanitarnego.
Do jednego z mieszkań, w którym przebywał Bardon milicjanci i tak się włamali. By wyważyć drzwi użyli łomu i siekiery. W trakcie rewizji byli bardzo brutalni. Szukając ulotek otworzyli tapczan, na którym spały małe dzieci i przygnietli je do ściany.
W nocy z 12 na 13 grudnia Bogusław Bardon wracał z imienin swojego ojca Aleksandra, brnął w wielkim śniegu. W tym czasie, przed północą w jego domu zjawili się trzej funkcjonariusze. Żonę Bardona poinformowali, że w MKZ-cie w Opolu jest włamanie i pod tym pretekstem ją zabrali.
Pod domem został radiowóz, a na klatce schodowej esbecy. - Zaczęliśmy z teściową gotować wodę w garnkach. Gdyby wtargnęli, mieliśmy wylać na nich wrzątek. Całe mieszkanie było zaparowane. Tak broniliśmy go do rana – wspomina Bogusław Bardon. - Dopiero jak usłyszałem przez radio komunikat o stanie wojennym, ubrałem się, wziąłem przybory więzienne i otworzyłem drzwi. Trafiłem na Komendę Wojewódzką MO. Tam przeprowadzili mnie przez kilka korytarzy i pokazali dowódcy, że złapali największego przestępcę, który miał ich wieszać.
Na dołku Bardon dołączył do Janusza Sanockiego z Nysy i Bogdana Żurka z Gdańska. Poczuł się lepiej, bo był wśród swoich. Od razu rozpoczęli naukę tzw. „stukanki” - rodzaju alfabetu, pozwalającego na porozumiewanie się między celami.
- Szlag mnie wtedy trafiał, że mnie dorwali. Miałem też żal do związku, że nie umiał się przygotować do walki z komunistami i że tolerował ich w organizacji. Solidarność była za bardzo ugodowa, a na Opolszczyźnie zajmowała się sprawami mało ważnymi, jak np. tym czy trzeba budować mieszkania ze ślepą kuchnią – opowiada Bardon.
Przeszedł brutalne przesłuchania. Nie myślał wtedy o bliskich, o rodzinie... Był młodym rewolucjonistą, miał wizję walki w stanie wojennym. Kombinował nawet, jak uciec z więzienia. Przebywał kolejno w ośrodkach odosobnienia w Opolu i Nysie, a także w szpitalu więziennym we Wrocławiu. Bardona zwolniono z internowania stosunkowo wcześnie - już 7 sierpnia 1982 r., po uprzednim dwukrotnym "urlopowaniu" go z ośrodka odosobnienia. SB z jednej strony liczyła na nawiązanie dialogu z nim, ale z drugiej strony nadal traktowała dość podejrzliwie. Dlatego po zwolnieniu z internowania objęto go kontrolą w ramach sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. "Prawy". Elementem działań kontrolnych było m.in. założenie podsłuchu w miejscu zamieszkania Bardona.
Jako działacz "Solidarności" Bogusław Bardon angażował się w działania interwencyjne na rzecz osób poszkodowanych na skutek niepraworządnego działania organów władzy. M.in. z tego powodu bywał postrzegany jako wyjątkowo zacięty wróg MO i SB.
Posłuchaj: