Nyska drużyna zdołała przeciwstawić się rywalom tylko w pierwszej kwarcie. Opolanie wygrali ją zaledwie 17:16. Od drugiej części gospodarze wiedli jednak prym i wygrali kolejne kwarty 24:16 i 26:16. Nyski Basket wygrał jedynie ostatnią część meczu 25:21. To jednak było za mało, by złapać kontakt z dobrze dysponowanymi w niedzielę opolanami. Gracze reprezentujący Politechnikę Opolską wygrali ostatecznie 87:72.

- O wygranej zdecydowała nasza szczelna obrona i szybki atak - twierdzi Wojciech Leszczyński, skrzydłowy AZS-u Opole. - Generalnie byliśmy przygotowani taktycznie na ten zespół. Mamy troszeczkę odmłodzony skład w tym roku, więc jest u nas ambicja, chęć gry, wola walki i to wszystko było widać dzisiaj na boisku - dodaje.

- My jesteśmy beniaminkiem tej ligi i cały czas się uczymy - podsumowuje spotkanie Tomasz Madziar, skrzydłowy AZS-u Nysa. - To był rywal z najwyższej półki, staraliśmy się podjąć walkę, ale Opole dzisiaj było zdecydowanie lepsze, wykorzystali swoje doświadczenie. My wracamy do Nysy, nadal trenujemy ciężko, a w następnym meczu musimy się odegrać - zapowiada.

Kolejny mecz nysanie zagrają u siebie z Chromą Żary, a opolanie wybiorą się do stolicy Dolnego Śląska, by zmierzyć się z Gimbasketem Wrocław. Oba mecze w sobotę (06.10).