Przedstawienie nawiązuje do wydarzeń sprzed 50 lat. Wówczas podczas premiery spektaklu na motywach "Biesów" Fiodora Dostojewskiego spłonął teatr w miejscowości na południu Hiszpanii. Zginęli w nimi twórcy spektaklu i publiczność.

- Ta sytuacja w Hiszpanii musiała wyglądać mniej więcej tak, jak sytuacja w Polsce w latach 80 - mówił reżyser Marcin Wierzchowski. - To znaczy, że koniec komunizmu nie był czymś realnym. Koniec Związku Radzieckiego nie był jakąkolwiek realną perspektywą. To znaczy, pomimo tego że dyktator jest stary, teoretycznie według wszelkich praw prawdopodobieństwa powinien zaraz umrzeć, nie umiera i nie wiadomo, jak długo zdołają utrzymać go przy życiu - dodaje.

Premiera w piątek (13.05) o godz. 19:00 na dużej scenie.