- Ten staw jest jałowy, niemal nie ma w nim życia. Zaczynamy od przywracania do niego zestawów drobnoustrojów – mówi dr Marcin Sitarek, ichtiolog z firmy ACS, która pracuje na zlecenie miasta. - Zespół mikroorganizmów działa jak drużyna piłkarska. Każdy wykonuje inną funkcję. Ukierunkowują wszystkie procesy chemiczne, biologiczne, biochemiczne, jakie mają zachodzić w zbiorniku. Czyli ich nie widać, ale widać ich pracę i działanie. Drugie działanie, równolegle prowadzone, to jest sadzenie roślin.

Zabiegom poddane będą wszystkie trzy stawy znajdujące się w parku, a także kanały doprowadzające do nich wodę.

W miejscach, gdzie cyrkulacja wody jest najmniejsza, m.in. w rejonie mostków i przepustów, posadzone będą rośliny, które mają pełnić rolę naturalnego sita dla substancji, które tam opadają na dno powodując jego zamulenie.

Prace potrwają około tygodnia. Ich koszt to nieco ponad 100 tys. zł.