Nasz gość opowiadał o tym, że naukowcy zajęli się bardzo różnymi aspektami tej trudnej historii. Marek Maciejewski pisał o organizacjach nazistowskich na Górnym Śląsku. Jak się okazuje, poparcie dla narodowych socjalistów było tu niemal tak duże jak w Bawarii, co można wiązać z resentymentami po plebiscycie, powstaniach i podziale Górnego Śląska. Ale, paradoksalnie, w wyborach NSDAP miało to wyniki gorsze niż w całych Niemczech.
Mikołaj Iwanom pisał w oparciu o źródła radzieckie o zafałszowaniu obrazu wkroczenia Sowietów na Śląsk, o zawyżaniu ofiar Armii Czerwonej i przerzucaniu odpowiedzialności za jej wyczyny (jak spalenie Strzelec Opolskich) na Niemców. Z kolei Marek Białokur analizował propagandę, która miała zachęcać czerwonoarmistów do wzięcia odwetu na Niemcach zaraz po wkroczeniu w granice Rzeszy. Mieli zyskać poczucie, że wszystko im wolno. Małgorzata Ruchniewicz badała, jak wyglądała końcówka wojny w rejonie Kłodzka, sam Stanek napisał o ewakuacji jeńców wojennych ze stalagu Lamsdorf – w jej trakcie zginęło około 9 z 57 tysięcy jeńców wycieńczonych pracami przymusowymi.
Nasz gość mówił też o charakterystycznej nieprzystawalności pamięci polskiej i niemieckiej o tamtych czasach. Na Ziemię Kłodzką wojna wtargnęła dopiero w 1945 roku, tamtejsi Niemcy pamiętają tylko zbrodnie sowieckie, ale wyparli z pamięci wcześniejsze zbrodnie III Rzeszy dokonane nie tylko gdzieś daleko, ale także całkiem blisko – na Żydach, więźniach obozów zagłady (w ostatnich dniach, gdy klęska była już pewna, sąd w Katowicach wydał w trybie doraźnym 3 100 wyroków śmierci, ofiarami byli więźniowie Auchwitz), jeńcach wojennych czy robotnikach przymusowych.