Rozmowy z Krzysztofek Sobkowem oraz Robertem Sochą o zawieszonym strajku nauczycieli
- Gdy usłyszałem, że ZNP zawiesza strajk, byłem załamany, zaskoczony i zły. Podobnie moi koledzy, by byliśmy gotowi strajkować dalej. Nasza determinacja, poczucie jedności w niemałym zespole, bo nasze grono liczy 110 osób, były bardzo duże. Nie spodziewaliśmy się, że strajk potrwa tak długo, ale chcieliśmy go kontynuować - mówił w rozmowie "W cztery oczy" Krzysztof Sobków, matematyk z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Opolu, przedstawiciel Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego.
Nasz gość przyznał, że retoryka strajku, nastawiona na kwestie płacowa, nie była najlepsza, ale zaznaczył, że przepisy mówią, że jednym z powodów strajku mogą być kwestie związane z wynagrodzeniem, więc nie należy się dziwić, że ZNP podniosło tę kwestię. Sobków stwierdził, że oddolne komitety protestacyjne zaczęły się tworzyć za późno, bo praktycznie dopiero w trzecim tygodniu strajku.
- Ale należy pamiętać, że i tak mogły pełnić tylko funkcję doradczą - podkreślił.
Sobków opowiadał też, że nauczyciele, choć nie pracowali, to jednak nie próżnowali, bo cały czas dyskutowali o tym, jak powinna się zmienić polska szkoła, by jak najlepiej pełnić swoją funkcję. Zapytany, czy jest szansa na to, by spór strajkowy doprowadził do powszechnej ogólnokrajowej debaty o przyszłości polskiej oświaty, odpowiedział, że bardzo by tego chciał.
- Co należy zmienić? Bardzo dużo, trzeba się przyjrzeć kwestiom społecznym, wychowawczym, podstawie programowej. Po wyborach do Parlamentu Europejskiego może się też okazać, że zmienią się nasi rządowi partnerzy - dodał Sobków.