"Pośrednicy zarabiają, rolnicy tracą". Poranne rozmowy poświęcone branży rolniczej
- Producent jest wyssany do końca, natomiast każdy pośrednik chce zarabiać i idzie im to nieźle - powiedział dziś (20.12) w porannej rozmowie "W cztery oczy" Herbert Czaja, prezes Opolskiej Izby Rolniczej, komentując sytuację w polskim rolnictwie.
- Wręcz są takie huśtawki - raz pomór świński, raz pomór drobiu, innym razem "niebieskie języki" u krów, ptasie grypy itd. Widzimy, że handel przy okazji jeszcze steruje takimi sytuacjami chorobowymi, zwalając to na barki producenta, że to on nie ma bioasekuracji, że to on źle hoduje - mówi Czaja.
- Sytuacja nie jest normalna, może za długo uczymy się być w Unii Europejskiej - stwierdził Herbert Czaja. - Rolnicy powinni się zrzeszać, na przykład w grupach producenckich - dodał prezes Opolskiej Izby Rolniczej.
Nasz poranny gość ocenił też działalność 30-letniego rolnika Michała Kołodziejczaka, który organizował blokadę autostrady A2 i stał się liderem rolniczych protestów. Nazywany jest też "drugim Lepperem".
- To moje prywatne zdanie, ale moim zdaniem chłopak chce bardziej błysnąć, zaistnieć politycznie niż załatwić sprawę. Bo w przyszłym roku są wybory, także do izb rolniczych - mówi Herbert Czaja.
- Gdyby rzeczywiście znał sytuację, jaka jest, co może minister. No, przecież co on może obiecać? Praktycznie nic, oprócz tego, że powie: zorganizujcie się, spróbujcie podpisywać umowy, zabezpieczcie się, nie inwestujcie bez opamiętania. Minister nie ma ubojni, nie ma jak skupić, nie interwencji skupowej - dopłat do produkcji trzody chlewnej. Podejrzewam, że ten młody człowiek wszystko o tym wie. Większość rolników wierzy, że "krzykacz" może załatwić wiele - dodaje Herbert Czaja.
Dodajmy, rolnicy wyszli na drogę A2 z powodu zbyt niskich cen skupu trzody chlewnej.
- Na poziomie powiatu nie mamy możliwości pomocy rolnikom, nie mamy żadnych mechanizmów finansowych, ich problemy nie są mi jednak obce. Rolnicy angażują się życie społeczne - powiedział z kolei w "Poglądach i osądach" Tomasz Wiciak, rolnik z Kowalowic, a zarazem wicestarosta powiatu namysłowskiego.
- Nie do końca z panem prezesem się zgodzę, bo mam kolegów - rolników, którzy kandydowali. Ja sam jestem rolnikiem od dziecka. W wieku 16 lat pomagałem rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. W wieku dwudziestu paru przejąłem to gospodarstwo. Wykształciłem się w kierunku rolniczym i od dziecka byłem związany z działalnością społeczną. Przed wyborami samorządowymi poczułem potrzebę, że powinienem wystartować do organu wyższego - mówi Wiciak.