Chcą kontynuacji podwyżek, które wynegocjowały z ministrem Zembalą
Pielęgniarki i położne obawiają się o dalsze podwyżki w ramach porozumienia „4 x 400”. Dyskutowały o tym w Jarnołtówku. W październiku zeszłego roku ówczesny minister zdrowia Marian Zembala podpisał nowelizację rozporządzenia dotyczącego podwyżek dla pielęgniarek i położnych. W tym roku mają one wynieść 800 złotych, a w 2018 roku osiągnąć 1600 złotych miesięcznie. Jak niedawno zapewnili przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia wypłata tych podwyżek będzie kontynuowana do czasu wypracowania kompleksowego rozwiązania wynagrodzeń w służbie zdrowia.
- Mamy powody być zatroskane o realizację tych zobowiązań – mówi Krystyna Ciemniak, przewodnicząca Opolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Rzeczywiście minister podpisał to porozumienie z nożem na gardle. Teraz rząd mówi, że będzie problem, ale jest gwarantem tych podwyżek. Mają one funkcjonować przez cztery lata i dalej. I dzisiaj jeżeli tylko ruszą te pieniądze to my wiemy, co mamy zrobić. Jest nas mało. Jest nas coraz mniej. W Niemczech pielęgniarka zarabia osiem tysięcy złotych.
Według rozporządzenia podpisanego przez ministra Zembalę do czerwca tego roku pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek i położnych przekazywać ma Narodowy Fundusz Zdrowia. Natomiast nie wiadomo, co będzie dalej. Na początku kwietnia Ministerstwo Zdrowia przedstawiło projekt „ustawy w sprawie minimalnego wynagrodzenia pracowników podmiotów wykonujących działalność leczniczą”. Nie podano jednak konkretów dotyczących poszczególnych zawodów medycznych.
Według rozporządzenia podpisanego przez ministra Zembalę do czerwca tego roku pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek i położnych przekazywać ma Narodowy Fundusz Zdrowia. Natomiast nie wiadomo, co będzie dalej. Na początku kwietnia Ministerstwo Zdrowia przedstawiło projekt „ustawy w sprawie minimalnego wynagrodzenia pracowników podmiotów wykonujących działalność leczniczą”. Nie podano jednak konkretów dotyczących poszczególnych zawodów medycznych.