Jaka jest przyszłość spożywczaków?
- W sytuacji, gdy na rynku powstaje coraz więcej marketów, małe sklepy upadają, ponieważ na to pozwala państwo - tak uważa Roman Kozieł, prezes Stowarzyszenia Handlowców Ziemi Opolskiej. - Polska jest jedynym krajem, gdzie duże markety wchodzą na rynek bez żadnych ograniczeń, oczywiście kosztem małych sklepów - zaznacza.
Andrzej Obirek, dyrektor handlowy w Nyskich Cukrach, uważa, że małe sklepy nie muszą upaść. Ich głównym atutem jest to, że nad wielkopowierzchniowymi górują bliskością z klientem. Jak zapewnia, ich towary nadal trafiają do małych sklepów.
- Około 60 procent trafia na rynek tradycyjny, reszta jest sprzedawana do sieci - Nie jest to celowa strategia, po prostu nie wszystko można sprzedać do sieci - podkreślił.
Jednak z dużymi sieciami łatwiej handlować. - Oni kupują większe partie towaru - zaznacza Maciej Wajs z Pasta Food Company, która produkuje w Opolu makarony. - Problem polega na szybkiej dystrybucji. Dzięki temu, że produkty trafiają do dużej sieci, gdzie jest duży zbyt, mogą być zawsze sprzedawane świeże, na czym zależy producentowi - dodał Wajs.
Upadają nie tylko małe sklepy, zamykane są też sklepy Społem. Dlaczego firma, która kiedyś była monopolistą na polskim rynku, dzisiaj przejmowana jest przez duże sieci handlowe? Zdaniem prezesa Kozieła, wpływ na to ma ich spółdzielczy charakter. W obecnych warunkach Społem jest niedostosowana do warunków, jakie panują na rynku. - Niestety, zarządzanie w tych spółdzielniach jest trudne. Szefowi trudno zdyscyplinować załogę, jeśli jest taka konieczność, ponieważ jest przez nią wybierany, więc nie zawsze może pozwolić sobie na takie ruchy - dodaje Kozieł.
Posłuchaj:
Piotr Wójtowicz