Na cmentarzach w Opolu widać większy ruch, ale na razie nie ma decyzji o zamknięciu bram
Cmentarze w Opolu pozostaną otwarte, mimo ograniczeń związanych z epidemią. Wiele samorządów w Polsce zamknęło bramy nekropolii wobec ostatniego rozporządzenia rządowego, ale to nie jest odgórny obowiązek.
Na największy cmentarz Opola w Półwsi od dzisiaj (07.04) można wejść jedynie przez bramę główną. Chodzi tu o lepsze monitorowanie liczby osób odwiedzających groby.
Sebastian Paroń, wiceprezes Zakładu Komunalnego w Opolu, przyznaje, że zwłaszcza w Półwsi widać zwiększony ruch. - Na razie nie zamierzamy zamykać tego dużego cmentarza, ale ciągle analizujemy sytuację - zaznacza.
- Jeśli faktycznie dojdziemy do wniosku ze służbami, że ruch jest zbyt duży i naraża odwiedzających na niebezpieczeństwo dotyczące epidemii, decyzja o zamknięciu jest niewykluczona. Na razie ruch jest większy, ale należy podkreślić, że nie jest duży. W ciągu dnia roboczego na cmentarzu przebywa jednocześnie około 50 osób, a w weekend mówimy 200-300 osób. Przypomnę, że mówimy o powierzchni 50 hektarów.
Z kolei hurtownie i sklepy oferujące wiązanki oraz znicze notują duże straty.
Karol Bujnicki, właściciel jednej z takich firm w Opolu, informuje, że od połowy marca sprzedaż spadła o 60-70 procent.
- Ludzie zaglądają do firmy sporadycznie. Mimo normalnych godzin otwarcia, ruch jest zdecydowanie mniejszy. Oczywiście ludzie kupują wkłady do zniczy, ale rozglądają się głównie za chemią gospodarczą, typu płyny dezynfekujące i mydła. Mamy te produkty w ofercie, więc dopytują głównie o nie.
Sebastian Paroń, wiceprezes Zakładu Komunalnego w Opolu, przyznaje, że zwłaszcza w Półwsi widać zwiększony ruch. - Na razie nie zamierzamy zamykać tego dużego cmentarza, ale ciągle analizujemy sytuację - zaznacza.
- Jeśli faktycznie dojdziemy do wniosku ze służbami, że ruch jest zbyt duży i naraża odwiedzających na niebezpieczeństwo dotyczące epidemii, decyzja o zamknięciu jest niewykluczona. Na razie ruch jest większy, ale należy podkreślić, że nie jest duży. W ciągu dnia roboczego na cmentarzu przebywa jednocześnie około 50 osób, a w weekend mówimy 200-300 osób. Przypomnę, że mówimy o powierzchni 50 hektarów.
Z kolei hurtownie i sklepy oferujące wiązanki oraz znicze notują duże straty.
Karol Bujnicki, właściciel jednej z takich firm w Opolu, informuje, że od połowy marca sprzedaż spadła o 60-70 procent.
- Ludzie zaglądają do firmy sporadycznie. Mimo normalnych godzin otwarcia, ruch jest zdecydowanie mniejszy. Oczywiście ludzie kupują wkłady do zniczy, ale rozglądają się głównie za chemią gospodarczą, typu płyny dezynfekujące i mydła. Mamy te produkty w ofercie, więc dopytują głównie o nie.