Rok po zawieszeniu i likwidacji porodówki w kluczborskim szpitalu. Rejestry USC świecą pustkami
Od ponad roku w Kluczborku nie rodzą się dzieci. Oddział ginekologiczno-położniczy z pododdziałem noworodkowym zawieszono w lutym 2019, a w sierpniu zlikwidowano z powodu braku lekarzy.
Do Urzędu Stanu Cywilnego nie docierają więc akty urodzenia, bo takie dokumenty są wydawane w miejscu urodzenia. Zapytaliśmy Marzannę Tomczak, kierowniczkę kluczborskiego USC o statystyki. - Z uwagi na to, że w styczniu i na początku lutego ubiegłego roku porodówka jeszcze funkcjonowała u nas, zarejestrowaliśmy 29 dzieci urodzonych w Kluczborku. Tego roku zarejestrowaliśmy jeden akt urodzenia dziecka w Kluczborku - ono urodziło się w domu.
Sprawę nagłośnił Piotr Pośpiech, powiatowy radny Polskiego Stronnictwa Ludowego i były wieloletni starosta. - Porodówka powinna zostać otwarta ponownie, ale będzie o to strasznie trudno - ocenia.
- Moim zdaniem wszystkie szpitale powiatowe na Opolszczyźnie są bardzo zadowolone. Na rynku porodówek było ciasno, ale zrobiło się nieco luźniej, bo jeden podmiot - kluczborski szpital - wypadł. Jest łatwiej poprawiać czy przekształcać, bo jeżeli dopuści się do zamknięcia jakiejkolwiek działalności medycznej, odtworzenie tego jest wyjątkowo trudne.
Dariusz Morawiec, wiceburmistrz Kluczborka, zaznacza, że dla gminy sprawa szpitala jest bardzo ważna.
- Nie wyobrażamy sobie, aby w tak dużym mieście szpital funkcjonował źle lub nie funkcjonował w ogóle. Nie uciekamy od odpowiedzialności i nie mówimy, że to nie jest nasza sprawa. Chcemy podjąć decyzję o przeznaczeniu dla szpitala 800 tysięcy złotych z oszczędności ubiegłego roku. Zdajemy sobie sprawę, że to jest kropla w morzu potrzeb, ale na takie wsparcie stać nas aktualnie.
Starosta Mirosław Birecki nie zdecydował się zabrać głosu, bo jego zdaniem, szpital potrzebuje spokoju, a nie medialnego szumu. Przypomniał natomiast, że w Kluczborku rodziło się zbyt mało dzieci, a zamknięcie oddziału przyniosło milion złotych oszczędności.
Z kolei Marcin Kisilica, prezes szpitala przebywa na urlopie.
Sprawę nagłośnił Piotr Pośpiech, powiatowy radny Polskiego Stronnictwa Ludowego i były wieloletni starosta. - Porodówka powinna zostać otwarta ponownie, ale będzie o to strasznie trudno - ocenia.
- Moim zdaniem wszystkie szpitale powiatowe na Opolszczyźnie są bardzo zadowolone. Na rynku porodówek było ciasno, ale zrobiło się nieco luźniej, bo jeden podmiot - kluczborski szpital - wypadł. Jest łatwiej poprawiać czy przekształcać, bo jeżeli dopuści się do zamknięcia jakiejkolwiek działalności medycznej, odtworzenie tego jest wyjątkowo trudne.
Dariusz Morawiec, wiceburmistrz Kluczborka, zaznacza, że dla gminy sprawa szpitala jest bardzo ważna.
- Nie wyobrażamy sobie, aby w tak dużym mieście szpital funkcjonował źle lub nie funkcjonował w ogóle. Nie uciekamy od odpowiedzialności i nie mówimy, że to nie jest nasza sprawa. Chcemy podjąć decyzję o przeznaczeniu dla szpitala 800 tysięcy złotych z oszczędności ubiegłego roku. Zdajemy sobie sprawę, że to jest kropla w morzu potrzeb, ale na takie wsparcie stać nas aktualnie.
Starosta Mirosław Birecki nie zdecydował się zabrać głosu, bo jego zdaniem, szpital potrzebuje spokoju, a nie medialnego szumu. Przypomniał natomiast, że w Kluczborku rodziło się zbyt mało dzieci, a zamknięcie oddziału przyniosło milion złotych oszczędności.
Z kolei Marcin Kisilica, prezes szpitala przebywa na urlopie.