Kontrole w ubojniach. Sprawdzane są zasady higieny i dokumentacja
- To są kontrole doraźne, niezapowiedziane i mogą się odbyć o dowolnej porze dnia i nocy - powiedział w rozmowie "W cztery oczy" Wacław Bortnik, wojewódzki inspektor weterynarii. Przypomnijmy, w całym kraju, także na Opolszczyźnie, trwają kontrole w ubojniach. To pokłosie odkrytego przez dziennikarzy w ubojni w Ostrowi Mazowieckiej procederu nielegalnego uboju chorych, niepełnowartościowych krów, których mięso trafiało następnie do handlu.
Inspekcje dotyczą nie tylko przestrzegania zasad higieny w zakładach, ale także dokumentacji. - Polegają przede wszystkim na przeglądzie pomieszczeń, czyli samej ubojni, rzeźni, pomieszczeń przedchłodni, chłodni, wszystkich ciągów - czy są tam zachowane zasady higieny. I jednocześnie sprawdzana jest dokumentacja - zarówno w miejscu, jak i poza miejscem, czyli dotycząca bezpośrednio inspekcji weterynaryjnej w samym powiatowym inspektoracie weterynarii - powiedział Wacław Bortnik.
Jak tłumaczył, bardzo ważna jest inspekcja części magazynowej żywca. - Choć samo mięso, jeśli nie ma wyraźnych zaleceń, nie jest sprawdzane, bo, co do zasady, każde zwierzę przeznaczone do uboju musi spełniać określone wymogi weterynaryjne i być bez podejrzeń - powiedział inspektor.
- Tzw. urzędowy lekarz weterynarii jest opłacany przez państwo i wystawia dokumenty w imieniu powiatowego lekarza weterynarii, a dochody idą do budżetu państwa - przypomniał poranny rozmówca Radia Opole. W razie zaistnienia podejrzeń taki lekarz może wstrzymać ubój zwierząt. - Namaszczony lekarz wolnej praktyki przez właściwego terytorialnie powiatowego lekarza w zakresie kompleksowego badania ma moc wstrzymywania uboju - stwierdził wojewódzki inspektor weterynarii.
Wśród proponowanych przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi nowych przepisów, które mają wyeliminować nieprawidłowości jest 24-godzinny monitoring ubojni, z koniecznością przechowywania nagrań przez 3 miesiące. Całodobowy bezpośredni nadzór ubojni miałby być realizowany nie przez tzw. lekarza wolnej praktyki, a inspektora weterynarii, na co zostaną w powiatowych inspektoratach weterynarii stworzone dodatkowe etaty.
- Skutki incydentu w Ostrowi Mazowieckiej dla polskich producentów wołowiny mogą być odczuwalne nawet przez kilka miesięcy - ocenił w "Poglądach i osądach" ekonomista WSZiA, dr Witold Potwora.
- Zdobywanie rynków np. w Niemczech czy Włoszech jest bardzo trudne i wszelkie sygnały, że coś może u nas być nie w porządku, przeszkadza w przekonywaniu do jakości naszego mięsa - stwierdził ekspert. - Wyrządzono wielką krzywdę. W skali całego polskiego eksportu te 10 ton niewłaściwego mięsa, tak to nazwijmy, to nie jest dużo, ale takie wypadki nie powinny się zdarzyć. Jedna, dwie czy kilka osób dopuściło się takiej sytuacji, że dziś cała branża jest w dużym niebezpieczeństwie, ma poważny problem - stwierdził dr Witold Potwora.
- W przemyśle spożywczym i nie tylko spożywczym co jakiś czas pojawiają się informacje o nieprawidłowościach, co odbija się na pewnych zawirowaniach - ocenił ekonomista WSZiA.
Wiele wskazuje na to, że ceny wołowiny w Polsce przez jakiś czas będą nieco niższe. Dodajmy, oprócz kontroli powiatowych inspektorów weterynarii w ubojniach, od poniedziałku (04.02) swoje inspekcje prowadzą także eksperci oddelegowani przez Komisję Europejską. Kontrolują oni wybrane ubojnie, a także inspektoraty weterynaryjne.