Opolscy politycy podzieleni w sprawie ewentualnej obniżki pensji poselskich
Pomysł obniżenia pensji posłów, szefów spółek Skarbu Państwa i samorządowców był jednym z tematów Niedzielnej Loży Radiowej. Opolscy politycy komentowali wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku dni. Lider Prawa i Sprawiedliwości mówił o 20-procentowej obniżce pensji.
Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz'15, chwali tę, jego zdaniem, ciekawą propozycję. - Widać, że Platforma próbowała zagrać tymi pieniędzmi. Pojechał „Konwój wstydu” w Polskę, a prezes Kaczyński zrobił szach-mat. Dobrze by było, gdyby Platforma wyjaśniła, ile kosztuje ten konwój i z jakich pieniędzy jest finansowany.
Tadeusz Jarmuziewicz, były poseł Platformy Obywatelskiej, uważa, że Kaczyński leczy pacjenta - polityków - nie na tę chorobę, co potrzeba. - Chorobą jest pazerność, a nie wysokość płac. Chorobą jest to, że po cichu, żeby nikt nie zauważył, nie publikując tego, bierze się pieniądze, jako stały element wynagrodzenia i nie informuje się o tym nikogo. To jest problem.
Z kolei Piotr Piaseczny, reprezentujący Nowoczesną, określa ten pomysł jako prymitywny, wręcz prostacki. - Przyłapano PiS na chciwości, dokonajmy więc aktu samobiczowania, tylko, że nie w swoje plecy. To jest dość dziwaczny wniosek. Pomijam wątek akurat 20 procent. Dlaczego nie 25 lub 50 procent mniej? Ten odsetek jest wystrzelony kompletnie z sufitu.
Zdaniem Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, wszystkim powinno zależeć na coraz lepszej pracy posłów, a obniżka pensji nie ułatwi tego. - Tego typu posunięcia na pewno nie zrealizują tego zadania – nie ma na to siły. Podejrzewam, że wspominana pazerność spowoduje szukanie innych możliwości finansowych.
Marcin Oszańca z Polskiego Stronnictwa Ludowego, uważa, że Kaczyński proponuje takie rozwiązania, bo nie musi martwić się o swój byt. Mówi też o propozycji jego partii. - Polskie Stronnictwo Ludowe pracuje nad rozwiązaniem, które polega na powiązaniu uposażenia poselskiego ze średnią krajową. Jeżeli społeczeństwu żyje się lepiej, a rząd przynajmniej nie przeszkadza w tym, politycy mogliby partycypować.
Dodajmy, że w dzisiejszej audycji nie było przedstawiciela PiS.
Tadeusz Jarmuziewicz, były poseł Platformy Obywatelskiej, uważa, że Kaczyński leczy pacjenta - polityków - nie na tę chorobę, co potrzeba. - Chorobą jest pazerność, a nie wysokość płac. Chorobą jest to, że po cichu, żeby nikt nie zauważył, nie publikując tego, bierze się pieniądze, jako stały element wynagrodzenia i nie informuje się o tym nikogo. To jest problem.
Z kolei Piotr Piaseczny, reprezentujący Nowoczesną, określa ten pomysł jako prymitywny, wręcz prostacki. - Przyłapano PiS na chciwości, dokonajmy więc aktu samobiczowania, tylko, że nie w swoje plecy. To jest dość dziwaczny wniosek. Pomijam wątek akurat 20 procent. Dlaczego nie 25 lub 50 procent mniej? Ten odsetek jest wystrzelony kompletnie z sufitu.
Zdaniem Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, wszystkim powinno zależeć na coraz lepszej pracy posłów, a obniżka pensji nie ułatwi tego. - Tego typu posunięcia na pewno nie zrealizują tego zadania – nie ma na to siły. Podejrzewam, że wspominana pazerność spowoduje szukanie innych możliwości finansowych.
Marcin Oszańca z Polskiego Stronnictwa Ludowego, uważa, że Kaczyński proponuje takie rozwiązania, bo nie musi martwić się o swój byt. Mówi też o propozycji jego partii. - Polskie Stronnictwo Ludowe pracuje nad rozwiązaniem, które polega na powiązaniu uposażenia poselskiego ze średnią krajową. Jeżeli społeczeństwu żyje się lepiej, a rząd przynajmniej nie przeszkadza w tym, politycy mogliby partycypować.
Dodajmy, że w dzisiejszej audycji nie było przedstawiciela PiS.