Opolscy samorządowcy skomentowali widmo zapaści kilku opolskich miast
Zestawienie średnich miast zagrożonych zapaścią było tematem Samorządowej Loży Radiowej. Opracowanie Polskiej Akademii Nauk wysuwa tezę, że połowie z 250 polskich miast tej wielkości grozi marginalizacja i zjawiska kryzysowe. Niechlubne pierwsze miejsce zajmuje Prudnik, a w pierwszej pięćdziesiątce jest też Nysa, Kędzierzyn-Koźle, Brzeg i Kluczbork.
Zdaniem Tadeusza Jarmuziewicza, byłego posła Platformy Obywatelskiej, raport sięgający do danych z 2014 roku może teraz znacznie różnić się. - Najprawdopodobniej wszystko zależy od tego, jak radzą sobie samorządowcy z tamtego terenu. To jest motor napędowy i siła sprawcza wszystkich zmian. Można by powiedzieć, że ważniejszy jest biznes czy przedsiębiorcy, natomiast inwestorzy nie przyjdą do słabych samorządowców.
Maciej Stefański, starosta brzeski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, zwraca uwagę, że główną przyczyną złej kondycji opolskich miast są problemy demograficzne. - Musimy zrobić wszystko, żeby nie było tego wyludnienia. Program Rodzina 500 plus nie jest panaceum na wszystkie problemy, ale niektóre rozwiązuje. Trzeba tylko zatrzymać młodych ludzi przed ucieczką za granicę, dlatego jestem umiarkowanym optymistą.
Według Leszka Antoszczyszyna, radnego sejmiku z ramienia PiS, problemem jest podejście włodarzy miast i radnych. - Samorządowcy na stanowiskach wójtów, burmistrzów i prezydentów zasiedzieli się – oni nie widzą niczego poza czubkiem swojego nosa. Z kolei radni przychodzą do rad na określoną kadencję i nie patrzą dalej niż na swoje cztery lata.
Z kolei Grzegorz Sawicki, szef klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego w sejmiku, przestrzega przed generalizowaniem podejścia samorządowców. - Pozyskiwanie unijnych pieniędzy to też jest kreatywność samorządowców. Ta zaradność polega również na przygotowywaniu i wprowadzaniu ulg zachęcających do zainwestowania. To wszystko decyduje o dynamicznym rozwoju miasta lub chyleniu się ku upadkowi.
Hubert Kołodziej, radny wojewódzki Mniejszości Niemieckiej, porównuje kondycję miast do stanu gospodarki. - Tam kluczowe są małe i średnie przedsiębiorstwa - przekonuje. - Na tej samej zasadzie o poziomie rozwoju regionu decydują małe i średnie miasta. Nie jest tak, że jedna lokomotywa – Opole i Aglomeracja Opolska – jest w stanie pociągnąć cały region.
Maciej Stefański, starosta brzeski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, zwraca uwagę, że główną przyczyną złej kondycji opolskich miast są problemy demograficzne. - Musimy zrobić wszystko, żeby nie było tego wyludnienia. Program Rodzina 500 plus nie jest panaceum na wszystkie problemy, ale niektóre rozwiązuje. Trzeba tylko zatrzymać młodych ludzi przed ucieczką za granicę, dlatego jestem umiarkowanym optymistą.
Według Leszka Antoszczyszyna, radnego sejmiku z ramienia PiS, problemem jest podejście włodarzy miast i radnych. - Samorządowcy na stanowiskach wójtów, burmistrzów i prezydentów zasiedzieli się – oni nie widzą niczego poza czubkiem swojego nosa. Z kolei radni przychodzą do rad na określoną kadencję i nie patrzą dalej niż na swoje cztery lata.
Z kolei Grzegorz Sawicki, szef klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego w sejmiku, przestrzega przed generalizowaniem podejścia samorządowców. - Pozyskiwanie unijnych pieniędzy to też jest kreatywność samorządowców. Ta zaradność polega również na przygotowywaniu i wprowadzaniu ulg zachęcających do zainwestowania. To wszystko decyduje o dynamicznym rozwoju miasta lub chyleniu się ku upadkowi.
Hubert Kołodziej, radny wojewódzki Mniejszości Niemieckiej, porównuje kondycję miast do stanu gospodarki. - Tam kluczowe są małe i średnie przedsiębiorstwa - przekonuje. - Na tej samej zasadzie o poziomie rozwoju regionu decydują małe i średnie miasta. Nie jest tak, że jedna lokomotywa – Opole i Aglomeracja Opolska – jest w stanie pociągnąć cały region.