Hydrant podczas pożaru tartaku w Szybowicach nie zadziałał na początku akcji
Sprawa niesprawnego hydrantu w Szybowicach trafi do prokuratury. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Katarzyna Czochara zapowiedziała złożenie wniosku w tej sprawie.
- Ważną kwestią jest to, że pojawiają się komentarze, iż akcja ta była prowadzona przez straż pożarną chaotycznie, że paliło się, natomiast strażacy stali. Stali, ponieważ był brak wody, dlatego też nie mogli prowadzić tych działań - informuje.
Józef Meleszko, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Szybowicach wyjaśnia, że na początku akcji okazało się, że najbliższy hydrant nie działa. Dojazd kolejnych jednostek z wodą trwał, a ciśnienie w kolejnych hydrantach również pozostawiało wiele do życzenia.
- Niestety okazuje się, że ten feralny hydrant po prostu nie działa. Był on praktycznie odkręcany, w cztery osoby próbowali to zrobić, ale nie dało się. Ściągnęli wszystkie pokrywy, wyleciało tylko troszkę wody, a my zapasami wody kontynuowaliśmy gaszenie przez mniej niż 10 minut - mówi.
Zgodnie z przepisami za stan hydrantów odpowiada zarządca sieci. Urządzenie w Szybowicach miało być sprawdzane rok temu i dodatkowo w październiku podczas ćwiczeń strażaków.
- Wówczas nie było żadnych uwag, aby był niesprawny - informuje Grzegorz Kawa, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Prudniku. - Trudno przewidzieć co się stało, że akurat podczas działań się nie otworzył. Po naszej interwencji przyjechali na miejsce przedstawiciele zarządcy, czyli wodociągów, i w ich obecności udało się ten hydrant otworzyć. Wydajność nie była jednak imponująca, bo w międzyczasie uległo spaleniu przyłącze wody w mieszkaniu. W sumie korzystaliśmy z niego prawie 20 godzin. Po zakończeniu działań nie udało się go natomiast zakręcić - tłumaczy.
Komendant zapowiada kontrolę całej sieci hydrantowej w miejscowości Szybowice. Z kolei poseł Czochara zamierza złożyć wniosek do wojewody opolskiego w sprawie przeprowadzenia kontroli hydrantów na terenie województwa opolskiego.