"Ameryka pokazała swój sprzeciw wobec dotychczasowej polityki" - uważa dr Stankomir Nicieja z Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Opolskiego
W porannych rozmowach eksperci komentowali, nieoficjalne jeszcze, wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
- Głosowali głównie z gniewu. Głosowali, żeby przynajmniej pokazać swoje niezadowolenie, frustrację to, że ten mechanizm demokratyczny nie działa. Chcą wyrazić swój sprzeciw wobec tego co się dzieje, wobec tego co wydaje się kompromisem, polityką, która dąży do ekspansji USA na arenie międzynarodowej. Oni chcą, żeby polityka skupiała się na Stanach Zjednoczonych, na problemach wewnętrznych. Trump to im obiecuje. Wycofa armię amerykańską, nie będzie jej tak często wysyłał - mówił nasz ekspert.
Dr Nicieję zapytaliśmy także, co wygrana Trumpa oznacza dla świata i Polski.
- Dla świata oznacza wielką niewiadomą. W jeden dzień mówił jedną rzecz, a na drugi zupełnie temu zaprzeczał. Wiele mówiono w Ameryce, także w Polsce, o tym, że wielkim sojusznikiem Trumpa na arenie międzynarodowej jest Putin. I to hasło wyprowadzenia Ameryki z polityki międzynarodowej, ograniczenia roli NATO, może oznaczać, że np. nasze plany zaproszenia wojsk amerykańskich, zbudowania baz mogą się nie zrealizować -wyjaśniał.
W Poglądach i osądach Radosław Święs, politolog i medioznawca z Uniwersytetu Opolskiego ocenił, że wygrana Trumpa to wynik zmian w sferze przekazu i komunikacji.
- Okazało się, że te tradycyjne sposoby i komunikaty nie trafiają już do Amerykanów. Jeżeli zerkniemy na tegoroczne poparcie to 500, równo 500 magazynów i gazet codziennych, i to te największe, absolutnie poparły Hilary Clinton. Zaledwie 25 tytułów i to o niskich nakładach poparło Donalda Trumpa. To oznacza, że Amerykanie inaczej te informacje wyłapują i inaczej je przyswajają - dodał Radosław Święs.