Straż miejska zagląda do pieców w Opolu. Bazują na tym, co widzą
Straż miejska sprawdza, czym palą w piecach mieszkańcy Opola. Osoba kontrolowana ma obowiązek wpuścić funkcjonariusza i wskazać miejsce instalacji grzewczej.
Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu, zwraca uwagę, że czasami z komina wydobywa się kolorowy oraz śmierdzący dym, ale to wynik używania węgla słabej jakości. - Niektórych nie stać na lepszy opał, ale węgiel to węgiel - dodaje.
Strażnicy nie mówią, że zawiadomił ich któryś z sąsiadów.
- Przy piecu stoi wiaderko węgla albo ładnie poukładane drewno, ale my żądamy otwarcia drzwiczek. Opieramy się na tym, co widzimy – nie pobieramy żadnych próbek. Miasto nie ma pieniędzy na laboratoryjne sprawdzenie próbki, bo ono kosztuje ponad 2,5 tysiąca złotych - zaznacza.
Maślak zwraca uwagę, że wiosną i jesienią strażnicy interweniują wielokrotnie w związku z wypalaniem liści czy innych odpadów powstałych przy porządkowaniu działek.
Strażnicy nie mówią, że zawiadomił ich któryś z sąsiadów.
- Przy piecu stoi wiaderko węgla albo ładnie poukładane drewno, ale my żądamy otwarcia drzwiczek. Opieramy się na tym, co widzimy – nie pobieramy żadnych próbek. Miasto nie ma pieniędzy na laboratoryjne sprawdzenie próbki, bo ono kosztuje ponad 2,5 tysiąca złotych - zaznacza.
Maślak zwraca uwagę, że wiosną i jesienią strażnicy interweniują wielokrotnie w związku z wypalaniem liści czy innych odpadów powstałych przy porządkowaniu działek.