Rzecznik Praw Dziecka pyta o nieprawidłowości w opolskim żłobku
Sprawą pseudożłobka Malinowa Chatka, który działał w Opolu, a nie był wpisany do rejestru żłobków, zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka. O nieprawidłowościach, jakie miały mieć tam miejsce informowaliśmy na naszej antenie dwa tygodnie temu.
W piśmie z Biura Rzecznika Praw Dziecka skierowanym do prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego wspomniano o tym, że dzieci miały spać, jeść i bawić się w jednej sali oraz nie wychodzić na dwór. Wspomniano także o niedocierającym do placówki cateringu i problemach sanitarnych.
- Poproszono także prezydenta Opola o przesłanie informacji o poczynionych ustaleniach oraz podjętych działaniach w tej sprawie - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik opolskiego ratusza.
- Pracownicy ratusza mieli wątpliwość czy rzeczywiście ta placówka funkcjonuje prawidłowo, dlatego reagowali. Jeśli tylko mamy jakiekolwiek wątpliwości, że może dziać się źle w instytucjach, które opiekują się dziećmi, to mamy obowiązek zareagować. Dokładnie to zrobiliśmy, bo zareagowaliśmy na docierające do nas sygnały, a sprawa trafia na policję i potem do sądu - przypomina przebieg zdarzeń rzecznik miasta.
Dodajmy, że podczas rozprawy, która miała miejsce 13 lipca, sąd uniewinnił mężczyznę, który miał odpowiadać za prowadzenie niezarejestrowanego żłobka. Okazało się bowiem, że nie jest on właścicielem placówki.
Aspirant Karol Brandys z zespołu prasowego opolskiej policji informuje, że działania w tej sprawie są nadal prowadzone.
- Na podstawie dowodów przedstawionych podczas rozprawy policjanci odstąpili od wniosku o ukaranie obwinionego. W tej chwili zbieramy materiały i jeżeli one pozwolą, taki wniosek zostanie skierowany wobec innej osoby - wyjaśnia.
Przypomnijmy, że opolski pseudożłobek przestał działać z dnia na dzień na początku lipca.
- Poproszono także prezydenta Opola o przesłanie informacji o poczynionych ustaleniach oraz podjętych działaniach w tej sprawie - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik opolskiego ratusza.
- Pracownicy ratusza mieli wątpliwość czy rzeczywiście ta placówka funkcjonuje prawidłowo, dlatego reagowali. Jeśli tylko mamy jakiekolwiek wątpliwości, że może dziać się źle w instytucjach, które opiekują się dziećmi, to mamy obowiązek zareagować. Dokładnie to zrobiliśmy, bo zareagowaliśmy na docierające do nas sygnały, a sprawa trafia na policję i potem do sądu - przypomina przebieg zdarzeń rzecznik miasta.
Dodajmy, że podczas rozprawy, która miała miejsce 13 lipca, sąd uniewinnił mężczyznę, który miał odpowiadać za prowadzenie niezarejestrowanego żłobka. Okazało się bowiem, że nie jest on właścicielem placówki.
Aspirant Karol Brandys z zespołu prasowego opolskiej policji informuje, że działania w tej sprawie są nadal prowadzone.
- Na podstawie dowodów przedstawionych podczas rozprawy policjanci odstąpili od wniosku o ukaranie obwinionego. W tej chwili zbieramy materiały i jeżeli one pozwolą, taki wniosek zostanie skierowany wobec innej osoby - wyjaśnia.
Przypomnijmy, że opolski pseudożłobek przestał działać z dnia na dzień na początku lipca.