Wizerunkowa „klapa”, czyli nyska rzeźnia. Miasto chce kupić, ale nie za milion
Milion złotych - to zaproponowana przez syndyka kwota zakupu nyskiej rzeźni. Dla gminy to o połowę za dużo - mówią burmistrzowie Kordian Kolbiarz i Marek Rymarz - tym bardziej, że prywatny właściciel, który splajtował, nabył byłą rzeźnię za niecałe pół mln zł.
Problem w tym, że czas nagli, bowiem stan budynków zagraża bezpieczeństwu, jest także konieczność wyprowadzenia ruchu pieszych na drugą stronę krajówki przyległej do rzeźni. Tym samym należałoby zamknąć jeden chodnik tej ruchliwej drogi, tuż przy moście Bema.
- Rozsądek nakazuje, aby gmina kupiła tę wizerunkową „klapę” i jak najszybciej uporządkowała i zabezpieczyła teren. Problem w tym, że syndyk proponuje 1 mln zł za obiekty byłej rzeźni. To przynajmniej o połowę za dużo jak na możliwości gminy, jest to kwota zaporowa – mówi Kolbiarz.
Trwają negocjacje. Jak powiedział nam wiceburmistrz Marek Rymarz, syndyk nie wyklucza obniżenia ceny z uwagi na fatalny stan techniczny i dewastację nieruchomości.
Z kolei powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który stale monitoruje obiekt, obawia się o bezpieczeństwo przechodniów, Sąsiadujący z ulicą budynek nie ma dachu i stwarza zagrożenie np. podczas gwałtownej wichury.
- Rozsądek nakazuje, aby gmina kupiła tę wizerunkową „klapę” i jak najszybciej uporządkowała i zabezpieczyła teren. Problem w tym, że syndyk proponuje 1 mln zł za obiekty byłej rzeźni. To przynajmniej o połowę za dużo jak na możliwości gminy, jest to kwota zaporowa – mówi Kolbiarz.
Trwają negocjacje. Jak powiedział nam wiceburmistrz Marek Rymarz, syndyk nie wyklucza obniżenia ceny z uwagi na fatalny stan techniczny i dewastację nieruchomości.
Z kolei powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który stale monitoruje obiekt, obawia się o bezpieczeństwo przechodniów, Sąsiadujący z ulicą budynek nie ma dachu i stwarza zagrożenie np. podczas gwałtownej wichury.