Śmiertelny wypadek w Jemielnicy. Nie żyją dwie osoby
Dwie osoby zginęły w wypadku na drodze wojewódzkiej nr 426. Do zdarzenia doszło tuż przed południem w Jemielnicy na trasie między Strzelcami Opolskimi a miejscowością Zawadzkie.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierowca osobowego passata na łuku śliskiej drogi stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w kobietę stojącą na przystanku autobusowym a następnie w drzewo.
W wypadku zginął kierowca samochodu (26 lat) i pasażerka (55 lat). Kobieta (72 lata), która stała na przystanku autobusowym, została odwieziona do szpitala - poinformowała sierżant sztabowa Paulina Porada rzecznik strzeleckiej komendy.
Świadkowie mówią o próbie udzielenia pomocy:
- Usłyszałam tylko huk więc podeszłam do okna i zobaczyłam rozbity samochód. Syn zadzwonił od razu na 112, a później wyszliśmy na zewnątrz. Ktoś zdążył sprawdzić, że jedna osoba nie żyje. Ta pani w samochodzie jeszcze żyła, ale nie dało się jej wyciągnąć. Kobieta strącona na przystanku została przykryta kocami - zaopiekowano się nią - relacjonuje jedna z mieszkanek.
- Wracałem ze spaceru z psem i zauważyłem duże zamieszanie. Ktoś krzyknął, że potrzeba łomu lub kilofa więc od razu pobiegłem. Chcieliśmy wybić szybę albo dźwignąć maskę, bez skutku. Pobiegłem więc po siekierę, ale nie dało się tego otworzyć. Wszystko było tak zakleszczone, że aż siekiera pękła - dodaje mężczyzna.
Mieszkańcy przekonują, że w tym miejscu często dochodzi do wypadków czy stłuczek, bo na dłuższej prostej większość kierowców rozpędza się i nie wyhamowuje na łuku przy urzędzie gminy.
W wypadku zginął kierowca samochodu (26 lat) i pasażerka (55 lat). Kobieta (72 lata), która stała na przystanku autobusowym, została odwieziona do szpitala - poinformowała sierżant sztabowa Paulina Porada rzecznik strzeleckiej komendy.
Świadkowie mówią o próbie udzielenia pomocy:
- Usłyszałam tylko huk więc podeszłam do okna i zobaczyłam rozbity samochód. Syn zadzwonił od razu na 112, a później wyszliśmy na zewnątrz. Ktoś zdążył sprawdzić, że jedna osoba nie żyje. Ta pani w samochodzie jeszcze żyła, ale nie dało się jej wyciągnąć. Kobieta strącona na przystanku została przykryta kocami - zaopiekowano się nią - relacjonuje jedna z mieszkanek.
- Wracałem ze spaceru z psem i zauważyłem duże zamieszanie. Ktoś krzyknął, że potrzeba łomu lub kilofa więc od razu pobiegłem. Chcieliśmy wybić szybę albo dźwignąć maskę, bez skutku. Pobiegłem więc po siekierę, ale nie dało się tego otworzyć. Wszystko było tak zakleszczone, że aż siekiera pękła - dodaje mężczyzna.
Mieszkańcy przekonują, że w tym miejscu często dochodzi do wypadków czy stłuczek, bo na dłuższej prostej większość kierowców rozpędza się i nie wyhamowuje na łuku przy urzędzie gminy.