Z mediatorem za pan brat. Także w sądzie
„Poniedziałki z mediatorem” – Sąd Rejonowy w Nysie udostępnia swoje pomieszczenia dla mediatorów i osób, które chciałyby skorzystać z ich usług. Jest to forma pomocy prawnej, która od niedawna zyskuje popularność, a bywa, że pozwala załatwiać spory szybciej i taniej, niż na sali sądowej.
- To praca, która przynosi satysfakcję. Bywa, że przez miesiące czy lata strony się kłócą, pozostają w sporze, a po takich mediacjach podają sobie ręce – mówi mediatorka Edyta Bednarska – Kolbiarz, która pomaga stronom w rozwiązywaniu konfliktów we wszystkich rodzajach spraw – od karnych, poprzez rodzinne, po gospodarcze. Podkreśla zaangażowanie nyskiego sądu w tę inicjatywę. Mediatorom udostępniono pomieszczenia, jest zrozumienie dla wagi ich pracy.
- Mediacje to wspaniała, a niedoceniana rzecz, chciałoby się, aby taki tryb był prowadzony w każdej sprawie. Sędziom ułatwiłoby to pracę, przyspieszyło oczekiwanie na proces, a strony zaoszczędziłyby nieraz stresu i pieniędzy. Tymczasem w Polsce to wciąż nikły procent spraw – mówi prezes Sądu Rejonowego w Nysie Bartłomiej Madejczyk.
Sędzia podkreśla jednocześnie, że mediator może to, czego nie jest w stanie zrobić sąd – rozwiązać problem kompleksowo i na przyszłość, aby zwaśnione strony za kilka dni nie wróciły przed oblicze Temidy.
- Na razie raczkujemy, także finansowo, bowiem średnio za mediację otrzymujemy 65 zł. Ale nie brakuje nam zapału i entuzjazmu do tej pracy. Jako mediatorzy spotykamy się też prywatnie, przyjaźnimy, wymieniamy doświadczeniami – mówi Edyta Bednarska – Kolbiarz.
W Nysie mediatorów można zastać w każdy poniedziałek od 16.30 do 17.30 w ratuszu w rynku, gdzie sąd wynajmuje pomieszczenia - pokój nr 309. Mediacje są bezpłatne dla zainteresowanych stron.
- Mediacje to wspaniała, a niedoceniana rzecz, chciałoby się, aby taki tryb był prowadzony w każdej sprawie. Sędziom ułatwiłoby to pracę, przyspieszyło oczekiwanie na proces, a strony zaoszczędziłyby nieraz stresu i pieniędzy. Tymczasem w Polsce to wciąż nikły procent spraw – mówi prezes Sądu Rejonowego w Nysie Bartłomiej Madejczyk.
Sędzia podkreśla jednocześnie, że mediator może to, czego nie jest w stanie zrobić sąd – rozwiązać problem kompleksowo i na przyszłość, aby zwaśnione strony za kilka dni nie wróciły przed oblicze Temidy.
- Na razie raczkujemy, także finansowo, bowiem średnio za mediację otrzymujemy 65 zł. Ale nie brakuje nam zapału i entuzjazmu do tej pracy. Jako mediatorzy spotykamy się też prywatnie, przyjaźnimy, wymieniamy doświadczeniami – mówi Edyta Bednarska – Kolbiarz.
W Nysie mediatorów można zastać w każdy poniedziałek od 16.30 do 17.30 w ratuszu w rynku, gdzie sąd wynajmuje pomieszczenia - pokój nr 309. Mediacje są bezpłatne dla zainteresowanych stron.