Protestują przeciwko zasypywaniu stawu po byłej cegielni
- To, co mamy tutaj na mapie, to obrys tego stawu. Ostatni budynek i jego ogrodzenie powinny być w linii wody, już tak nie jest. Z kolei od strony osiedla również część wyrobiska już została zasypana – opisuje jeden z mieszkańców ulicy Kochanowskiego.
- Tutaj były kiedyś dwa ogromne stawy, które sięgały aż po ulicę Włościańską. Już od 15 lat zasypują ten akwen. Kiedyś dostaliśmy pozwolenie, że mogliśmy się tutaj budować, a dziś woda wybija nam w piwnicy. Widzimy, jak woda wędruje nam po murach. To efekt tego, że wyrobisko się zmniejszyło, a tym samym woda poszła mocno w górę – żali się właścicielka jednego z domów.
Akwen to ciekawe miejsce pod względem przyrodniczym. Ornitolodzy naliczyli tutaj 17 gatunków ptaków lęgowych wodnych. Do tego bujna i rzadka roślinność.
- Zasypywanie takiego wyrobiska gruzem w kraju, które jest zrzeszone w Unii Europejskiej jest po prostu skandalem – bije na alarm przyrodnik Marek Stajszczyk.
Sprawą zainteresowali się miejscy urzędnicy.
- Okazało się, że z analizy kart przekazywanych odpadów wynika, że gruz jest przyjmowany przez prywatne przedsiębiorstwo, które działa na terenie po byłej cegielni. Wystąpiliśmy z oficjalnym zapytanie, czy Starostwo Powiatowe w Brzegu lub Urząd Marszałkowski wydawali jakiekolwiek decyzje zezwalające na zwożenie odpadów w to miejsce – tłumaczy Beata Wszoła z Biura Urbanistyki i Ochrony Środowiska.
- Nie wiemy, czy są jakieś pozwolenia, czy wszystko robione jest na dziko – żalą się z kolei mieszkańcy.
Urzędnicy mówią, że jeśli okaże się, że przedsiębiorstwo nie ma żadnych pozwoleń na rekultywację tego wyrobiska, wówczas o całym problemie zostanie poinformowany Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Opole, władze powiatu brzeskiego takiego pozwolenia nie wydały. Do sprawy będziemy wracać.
Maciej Stępień