Elektrownia Opole jest wyjątkowym zakładem pracy na terenie Opolszczyzny. Zatrudnia ponad 1000 osób, a do tego należy też doliczyć pracowników innych firm, którzy na co dzień prowadzą czynności serwisowe czy remontowe. – W sumie na co dzień w Elektrowni Opole przebywa grubo ponad 2 tys. osób - powiedział Pietrucha.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia okazało się, że jeden z pracowników EO jest zarażony koronawirusem. W tej chwili pracownik jest już zdrowy. – Objęliśmy procedurami nie tylko osobę z pozytywnym wynikiem, ale także wszystkich współpracowników, które np. w transporcie do zakładu mogły mieć kontakt z tą osobą – powiedział nasz gość.
Naszego gościa pytaliśmy też o zagrożenie suszą, która może poważnie utrudnić prowadzenie działalności przez elektrownię.
Mirosław Pietrucha uspokajał. - Susza to rzeczywiście duże wyzwanie dla każdej elektrowni konwencjonalnej, ale w naszym przypadku mamy szczęśliwą sytuację. Wodę do celów technologicznych pozyskujemy z ujęcia Małej Panwi i właśnie ta część jest zasilana bezpośrednio zbiornikiem w Turawie. Standardowo zapas retencyjny jest utrzymywany na 60 – 80%, taka jest retencja maksymalna i to jest gwarancja, że elektrownia ma odpowiednie zabezpieczenie. Retencja to jeden element, ale drugim jest własny system racjonalnego podejścia do wykorzystania wody łącznie z własnymi zbiornikami zapasowymi – mówił Pietrucha.
Naszego gościa pytaliśmy też o budowę farmy fotowoltaicznej w Groszowicach, na terenie należącym do elektrowni.