Red. Krzysztof Ogiolda, publicysta Nowej Trybuny Opolskiej
– Jeśli patrzymy na stosunki polsko-niemieckie, to w zależności od naszego punktu widzenia możemy stwierdzić, że szklanka jest do połowy pusta lub do połowy pełna. Na pewno mamy trwały kompromis na poziomie politycznym, co pokazała nieudana próba stworzenia koalicji bez Mniejszości Niemieckiej po wyborach samorządowych w 2010 roku. Na poziomie relacji sąsiedzkich bywa pewnie różnie, ale mam wrażenie, że są raczej dobre. A tym, co ludzie wypisują w internecie, nie należy się przejmować, bo internet wyciąga z nas to, co najgorsze – stwierdził w „Poglądach i osądach” red. Krzysztof Ogiolda, publicysta Nowej Trybuny Opolskiej, który o środowisku Mniejszości Niemieckiej pisze od kilkudziesięciu lat. Nasz gość przyznaje, że Polaków i Niemców dzieli historia, ale dodaje, że jest to nieuniknione. – Takie wydarzenia jak powstania śląskie zawsze będą opisywane i oceniane różnie, bo różna jest o nich pamięć. Historiografia niemiecka postrzega je jako swego rodzaju rebelię i nazywa „powstaniami polskimi”, dając do zrozumienia, że ważniejsza od Katowic była Warszawa. Polscy historycy, i słusznie, piszą jednak o powstaniach śląskich – stwierdził Ogiolda. Naszego gościa zapytaliśmy o przyszłość Mniejszości Niemieckiej. W jego ocenie to, że starsze pokolenie odeszło, znacząco nie osłabiło opolskich Niemców. – Jan Lenort, jeden z ojców założycieli, ocenia, że ubyło 120 tysięcy pierwszych działaczy, tych nazywanych „rycerzami pierwszej godzony”. Spadła także liczba członków TSKN – z ponad 40 do niespełna 30 tysięcy. Ale ci młodsi działacze różnią się od starszego pokolenia, lepiej znają język niemiecki, są bardziej pragmatyczni. O ile założyciele TSKN mieli poczucie utraty i odzyskania niemieckości, co budziło silne sentymenty, to ich następcy traktują już obecność polskich Niemców w naszym życiu jako coś normalnego – tłumaczy Ogiolda.