Dodajmy, że Światowa Organizacja Zdrowia informuje o tym, że w roku 2018 w Europie odnotowano kilkadziesiąt tysięcy przypadków zachorowań na odrę. Choroba, uważana jeszcze niedawno za opanowaną, ponownie staje się problemem. Szczepienia, wprowadzone w Polsce w roku 1975, powinny ją wyeliminować, ale - jak pokazują ostatnie miesiące - temat ponownie stał się aktualny.

- Od 30 lat nie mówiliśmy o odrze, ale problem wrócił. To choroba leczona objawowo, tylko najgroźniejsze przypadki trafiają do szpitali. Organizm musi sam z nią sobie poradzić. Osoby, które przeszły odrę w młodości, są na nią uodpornione - mówiła dr Błudzin. - Szczepienia to dobre rozwiązanie, także w przypadku pracowników ochrony zdrowia, którzy mogą się spotkać z chorymi. Nie ma epidemii, są ogniska epidemiczne. Najbardziej pesymistyczny scenariusz to zachorowanie w Polsce nawet kilkudziesięciu tysięcy osób - dodał nasz gość.

Urszula Posmyk, kierownik działu epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu
- Według WHO, do 2020 roku mieliśmy być kontynentem wolnym od odry, ale od 2017 roku ta tendencja epidemiologiczna się zmieniła. To efekt migracji, ruchów antyszczepionkowych, wywołanych jednym, dawno już zakwestionowanym, artykułem, wreszcie nierealizowania obowiązku szczepień. Także w Polsce tak zwana wyszczepialność spadła poniżej bezpiecznego poziomu 95 procent - mówiła w "Poglądach i osądach" Urszula Posmyk, kierownik działu epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.

W Polsce w roku 2017 odnotowano 63 przypadki zachorowań na odrę, w roku 2018 339 przypadków, w 2019 mamy już zgłoszonych 214 podejrzeń zachorowań (są weryfikowane), na Opolszczyźnie - aż 35 przypadków (29 w Opolu).

- Jesteśmy na pierwszym miejscu w Polsce - mówi nasz gość. - Ale nie jesteśmy enklawą, w listopadzie i grudniu dominowali nasi sąsiedzi, u nas zachorowań nie było. Mamy ruch ludności, nie mamy kordonów sanitarnych - podkreśliła.